Po półtorarocznym okresie bezprecedensowego wzrostu cen kukurydzy i soi, dominujących w USA roślin uprawnych, dochody amerykańskich farmerów skoczyły do najwyższego od trzech dekad poziomu. Przyczynił się do tego także tani dolar, zwiększający konkurencyjność amerykańskich płodów rolnych na międzynarodowych rynkach towarowych.
Nie musi się to jednak przełożyć na długotrwałe zyski rolników, bowiem koszty, zwłaszcza paliwa i nawozów, także wykazywały w tym czasie tendencję wzrostową. Tym bardziej że zwyżka cen produktów rolnych w ostatnich miesiącach wyhamowała. Cena kukurydzy, najważniejszego spośród uprawianych zbóż, zmalała od szczytu z końca czerwca o 26 proc. Soja, której cena skoczyła w ubiegłym roku o 77 proc. i pięła się w górę aż do początku lipca, w ciągu niespełna dwóch miesięcy staniała o 18 proc. Po 78-proc. wzroście w ubiegłym roku także cena pszenicy zaczęła maleć od marca, aby spaść w stosunku do maksimum o 37 proc. Tymczasem za nawozy amerykańscy rolnicy płacą dziś dwukrotnie więcej niż przed rokiem, a za paliwo o 60 proc. więcej. Jak wynika z prognozy amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, ogólne koszty produkcji rolnej wzrosną w 2008 roku o blisko 16 proc., podczas gdy w ubiegłym zwiększyły się o niespełna 9 proc. Skorygowane o inflację koszty zbliżą się tym samym do rekordowego poziomu z lat 1979-1980. Pod wpływem tych danych wielu ekonomistów oczekiwało, że resort będzie zmuszony skorygować w dół prognozy przychodów amerykańskiego sektora rolniczego. Stało się odwrotnie: podczas gdy w lutym Departament Rolnictwa przewidywał, że w 2008 r. przychody netto sektora wyniosą 92,3 mld USD, to w sierpniu ocenił, że wzrosną do 95,7 mld USD. Gdyby te prognozy się sprawdziły, w stosunku do ubiegłego roku przychody zwiększyłyby się o 10,3 proc., co na tle obecnych wskaźników makroekonomicznych byłoby nadzwyczaj dobrym wynikiem. Warto przypomnieć jednak, że w ubiegłym roku wskaźnik ten wyniósł 29 proc.
Gdyby kombinacja malejącej dynamiki wzrostu przychodów oraz rosnących kosztów się utrzymała, mogłaby zrodzić sytuację podobną do tej z 1980 r. - zauważył na początku sierpnia Ed Schafer, amerykański sekretarz rolnictwa. Z roku na rok zyski farmerów spadły wówczas o 46 proc., co w połączeniu z ich ogromnym zadłużeniem doprowadziło do najgorszego załamania w amerykańskim rolnictwie od czasu Wielkiego Kryzysu. Dziś jednak stosunek zadłużenia amerykańskich rolników do ich kapitału jest na rekordowo niskim poziomie, co czyni powtórkę tamtych wydarzeń mniej prawdopodobną.
- 2008 r. przyniesie nadzwyczajne zyski, jeśli część nakładów poniosło się wcześniej, 2009 r. powinien jeszcze być okresem uczciwych zysków, lecz 2010 r. będzie walką o przetrwanie - ocenił Kurt Line, 34-letni farmer z Illinois.
BLOOMBERG