Organizacje pracodawców, które widziały w Platformie Obywatelskiej najbliższą sobie siłę polityczną, dającą szansę na zmiany, przyznają, że czują się oszukane. Z obiecanych reform żadna nie doszła do skutku, a rząd rozmawia tylko z tymi, którzy najgłośniej krzyczą, co burzy ideę dialogu. - Jeśli jedyną możliwością, by zostać wysłuchanym, jest manifestacja, to może z innymi pracodawcami ubierzemy się w czarne garnitury i pójdziemy pod kancelarię premiera - mówi Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich.
Jak wynika z relacji pracodawców, za rządów PO prywatne i samorządowe spółki specjalizujące się w ochronie zdrowia są dyskryminowane finansowo i pozbawiane kontraktów, na które wygrały przetarg.
- Czarę goryczy przelała ostatnia decyzja rządu o wsparciu 208 szpitali kwotą 150 mln zł. Rząd PO i PSL robi dokładnie to samo, za co krytykował PiS: wrzuca pieniądze w czarną dziurę, wspierając nieefektywnych, kosztem placówek, które z trudem przeszły oddłużenie - mówi Malinowski.
Pomoc trafi do placówek mających powyżej 400 łóżek i należących do samorządów, ale z pominięciem samorządowych spółek. Tymczasem część wskazanych przez rząd szpitali wcale tych kryteriów nie spełnia.
- Szpitale dobrze zarządzane, tak jak mój, które z trudem i pomocą samorządu pozbyły się zadłużenia, są przez ten rząd tak samo ignorowane przy rozdzielaniu środków, jak było w poprzednich latach - mówi Krzysztof Tuczapski, szef szpitalnej spółki z Zamościa, która należy do miasta. Dodaje, że ciągłe promowanie placówek niezaradnych jest demoralizujące.