Z technicznego punktu widzenia pojawiły się w ostatnich dniach dość zachęcające sygnały, świadczące o zmianie układu sił w krótkim terminie. Dobrym przykładem jest sytuacja na wykresie sWIG80. Indeks wybił się w piątek w górę z trójkąta symetrycznego powstającego od połowy lipca. Sam fakt, że kolejne dołki składające się na dolne ramię tej formacji (z lipca i połowy sierpnia) położone są coraz wyżej, jest znaczącą odmianą sytuacji, jaka dominowała w poprzednich miesiącach. Na razie jest to sygnał o krótkoterminowej wymowie. Zresztą brak podwyższonej aktywności inwestorów i wczorajsza niewielka zmiana indeksu nie potwierdzają piątkowego sygnału. Kluczowe znaczenie z bardziej długoterminowego punktu widzenia ma formacja trójkąta prostokątnego (w który na skutek piątkowego wybicia przekształcił się trójkąt symetryczny). Jej zwieńczenie stanowi szczyt sWIG80 z końca lipca (10 314 pkt na zamknięciu). Dopiero gdyby ten poziom został przebity, można by mówić o próbie zmiany negatywnego trendu utrzymującego się od miesięcy.

W obliczu braku przełomowych technicznych sygnałów warto na razie o ostrożność, tym bardziej, że ze statystycznego punktu widzenia nie zostały jeszcze spełnione warunki, przy jakich zakończyła się na rynku małych spółek bessa w 2002 r. oraz wcześniej - w 1998 r. W obu przypadkach 2-letnia zmiana WIRR-u (który jest "przodkiem" sWIG80) wynosiła od minus 50 do minus 60 proc. Tymczasem obecnie nie zdążyła ona jeszcze spaść do zera. Wcześniej pisaliśmy już o tym, że właśnie 2-letnie stopy zwrotu wyznaczają cykl, w jakim poruszają się od lat notowania małych spółek.

Pocieszające jest jedynie to, że do dna tego cyklu jest już znacznie bliżej niż do jego szczytu.

Również z fundamentalnego punktu widzenia nie można przesądzić o końcu trendu spadkowego. Co prawda drastyczne obniżenie się wycen jest zachęcające do stopniowego kupowania akcji dla długoterminowych inwestorów, ale czy C/Z dla sWIG80 na poziomie około 13 jest już wystarczająco niski, by wróżyć, że dołek mamy za sobą?