Takie oczekiwania potwierdza początek notowań na rynku terminowym. Kontrakty na indeks dużych spółek na "dzień dobry" spadły o 0,8%. Negatywne impulsy płynące z Wall Street, wcale nie przesądzają o tym, że środowa sesja w Warszawie zamknie się na minusach. Zwłaszcza, że zamknie się na dużych minusach. I to nie tylko dlatego, że o losach dnia mają szanse rozstrzygnąć, licznie dziś publikowane dane makroekonomiczne z Europy (m.in. rewizja PKB) i Stanów Zjednoczonych (m.in. zamówienia w przemyśle).
Stanie się tak dlatego, że wczorajsze silne wzrosty na warszawskiej giełdzie, którym towarzyszył zdecydowany wzrost obrotów, wyraźnie poprawiły nastroje wśród rodzimych inwestorów. Stąd też można oczekiwać, że ich reakcją na sesję w USA nie będzie gwałtowna wyprzedaż akcji, ale wyczekiwanie na rozwój wypadków.
Po wczorajszej sesji zdecydowanie poprawiła się sytuacja na wykresach indeksów WIG i WIG20. Długie białe świece, którym towarzyszył wzrost obrotów, już same w sobie stanowią popytowy sygnał. Jednak fakt, że obie te świece naruszyły roczne linie bessy, sygnał ten dodatkowo wzmacnia. Nie jest to co prawda równoznaczne z sygnałem kupna (takowym będzie dopiero wybicie powyżej szczytów z przełomu lipca i sierpnia), ale poprawa jest znacząca. Dlatego też oddala się prawdopodobieństwo ponownego testu lipcowych minimów przez oba indeksy.
WIG20 zakończył sesję na poziomie 2.647,78 pkt zyskując 2,5%. WIG zyskał 2,4% i wyniósł 41.389,15 pkt. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,36 mld zł. (ISB/X-Trade)
Marcin R. Kiepas