Za około pół roku warszawska Prokuratura Okręgowa spodziewa się opinii biegłego sądowego, który bada od pewnego czasu transakcje Serwisu Finansowego Netforex - poinformowała Katarzyna Szeska, rzecznik prasowy prokuratury. O problemach klientów Netforeksu, którzy nie mogą odzyskać powierzonych mu pieniędzy, piszemy od 2006 r.
Warszawska spółka (obecnie w upadłości) inwestowała pieniądze klientów na rynku walutowym i podobnie jak dużo większe i słynne WGI czy Interbrok, popadła kilka lat temu w kłopoty. Skala działalności Serwisu Finansowego była dużo mniejsza niż dwóch pozostałych firm inwestycyjnych, a jej klienci mniej znani: jej długi wobec około 60 osób w lutym szacowane były na 25 mln zł.
- Biegły bada każdą transakcję osobno. Ma za zadanie oszacować ostateczną wartość szkody oraz odpowiedzieć na pytanie, co się stało z pieniędzmi - powiedziała Katarzyna Szeska. Przypomniała, że opinii biegłego w sprawie WGI prokuratura spodziewa się dopiero w 2009 r.
Kilka miesięcy temu zdjęto areszt, którym wcześniej objęto członków zarządu i udziałowców Serwisu Finansowego Netforex. Jak poinformowała Szeska, wobec prezesa Jacka Ć. i wiceprezesa Wojciecha K. zastosowano środki zapobiegawcze "o charakterze wolnościowym": dozór policji, poręczenia majątkowe, w tym także osób trzecich.
Sąd upadłościowo-naprawczy ogłosił bankructwo Netforeksu w październiku 2007 r. Pierwsze wnioski o upadłość serwisu pojawiły się już w 2006 r., ale sąd nie zdążył rozpatrzyć ich pod względem merytorycznym. Składali je klienci, którym firma inwestycyjna nie wypłacała pieniędzy, gdy tego żądali, a potem wnioski wycofywali. Niechętnie o tym rozmawiali, dlaczego tak postępują. Niewykluczone, że nie chcieli się przyznać do porozumienia z Netforeksem.