W miniony weekend gorączkowo poszukiwano rozwiązania dramatycznej sytuacji banku inwestycyjnego Lehman Brothers Holdings, który tonie pod ciężarem aktywów powiązanych z kredytami hipotecznymi.
Richard Fuld, dyrektor generalny Lehmana, podjął rozmowy z Bank of America o sprzedaży całej swojej firmy. Brytyjski Barclays zastanawiał się, czy kupić część nowojorskiej spółki, zaś fundusze private equity z Bain Capital i Clayton Dubilier & Rice złożyły propozycję nabycia działu zarządzania aktywami, wyceniając ten segment Lehman Brothers Holdings na około 5 miliardów dolarów. W piątek kapitalizacja całej spółki wynosiła mniej niż 3 miliardy dolarów.
Henry Paulson, sekretarz skarbu USA, sprzeciwił się, aby w operacji ratunkowej wykorzystać pieniądze z kasy publicznej, i to stanowisko podzielali przedstawiciele banku centralnego (Fed). Allan Metzler, ekonomista Carnegie Mellon University, uważa, że nadszedł czas, by rząd zaprzestał udzielania pomocy. - System nie może funkcjonować, jeśli bankierzy będą zarabiać pieniądze, a podatnicy będą pokrywać straty - oświadczył ten znany naukowiec z Pittsburga.
Resort skarbu i Fed poważnie zaangażowały się w poszukiwanie kupca Lehmana, którego akcje w tym roku straciły 94 proc. W ubiegłym tygodniu nowojorski bank poinformował o kwartalnej stracie w wysokości 3,9 miliarda dolarów, największej w jego 158-letniej historii.
Według Alana Greenspana, byłego szefa Fedu, gdyby udało się uniknąć konieczności skorzystania z funduszy publicznych, byłoby to "idealnym rozwiązaniem".