Część banków przy tworzeniu tabel kursowych stosuje praktyki, które nie podobają się Komisji Nadzoru Finansowego.
Chodzi o sposób ustalania spreadu - czyli różnicy pomiędzy kursem kupna i sprzedaży walut. Jest on szczególnie istotny dla osób, które zaciągają kredyty hipoteczne w walutach obcych. Banki wypłacają im bowiem kwotę kredytu po niższym kursie (kupna), natomiast spłata rat odbywa się po kursie wyższym (sprzedaży). Im większy jest spread, tym więcej zarabiają banki, a tracą klienci.
"Parkiet" policzył, że w dniu wyznaczonym na spłatę kredytu w Deutsche Banku PBC (zazwyczaj jest to 4. dzień miesiąca) spread wzrasta. Bank tłumaczy to procedurami związanymi z realizacją poleceń zapłaty rat kredytu.
Także w innych bankach klienci powinni uważnie przyglądać się tabelom kursowym. W DomBanku po sierpniowej podwyżce spreadu we wrześniu nastąpiła jego obniżka, ale po kilku dniach ponownie powrócono do wyższego poziomu. Natomiast PKO BP kilka dni temu - bez wcześniejszego ostrzeżenia - podwyższył spread o 25 proc. W jeszcze gorszej sytuacji są klienci Polbanku - na jego stronie internetowej nie ma aktualnych kursów walutowych i klient, który chce kontrolować spread, musi codziennie dzwonić na infolinię.
Komisja Nadzoru Finansowego zamierza rekomendować bankom, aby prowadziły bardziej przejrzystą politykę informacyjną w zakresie ustalania spreadów walutowych.