Cena fuzji spółek to także wartość pracowników

Trudne czasy na giełdzie mają swoje zalety - sprzyjają spółkom bardziej efektywnym. Właśnie wtedy najskuteczniej weryfikują się przyjęte wcześniej strategie. A najlepsi poradzą sobie, niezależnie od koniunktury

Aktualizacja: 26.02.2017 13:11 Publikacja: 16.09.2008 05:58

W ubiegłym roku - na fali wzrostów - na giełdę weszło 81 nowych spółek. Większość z nich sięgała po pieniądze inwestorów pod hasłem konsolidacji. Zdawać by się mogło, że to najprostszy na świecie pomysł na skuteczne, szybkie osiągnięcie wzrostu wartości.

Dziś na rynku niedźwiedzia warto wrócić do tych deklaracji. Rok temu ceny akcji były mocno przeszacowane, teraz osiągnęły bardziej atrakcyjny poziom. Być może jest to więc znacznie lepszy moment na zaplanowane wcześniej zakupy? Równocześnie warto postawić sobie kolejne pytanie: dlaczego co druga transakcja M&A - nie tylko w Polsce - kończy się fiaskiem? Okazuje się, że bardzo często przygotowujący transakcję menedżerowie zapominają o jednym z kluczowych elementów - pracownikach. Łatwo ich stracić, gdy transakcja się przedłuża. Tymczasem nie zmienia się koni w trakcie przeprawy przez rzekę i nie warto tracić pracowników chwilę przed tym, gdy zaczną być potrzebni. W nowej organizacji.

Przed przystąpieniem do fuzji lub przejęcia firma podejmuje decyzję w odniesieniu do synergii, jakie chce osiągnąć. Jednak sam efekt synergii to nie wszystko. Jego wyznaczenie jest dopiero początkiem długiego procesu. Widać to po doświadczeniach z rynków rozwiniętych, gdzie nawet firmy z wieloletnimi doświadczeniami mają problemy wynikające z błędów popełnionych przy łączeniu z innymi podmiotami. Pytanie brzmi: jak do fuzji i przejęć przygotowane są firmy polskie, z doświadczeniem w oczywisty sposób mniejszym? A przecież od wielu miesięcy, szczególnie przy wchodzeniu nowych firm na giełdę, słyszymy o planach akwizycji. Tymczasem zdarza się, na co też wskazują doświadczenia z rynków rozwiniętych, że firma, realizując strategię szybkiego wzrostu, sama nadaje się do naprawy. Jeśli taka nieco schorowana spółka próbuje przejąć inną, może się okazać, że ją po prostu zarazi. Błąd może tkwić w braku rozwiązań systemowych, ale nader często wynika z działania "na hurra".

Przed transakcją firma entuzjastycznie przeprowadza due diligence, analizuje i wycenia potencjał przejmowanej spółki. O czym zapomina najczęściej? Że wycena wartości firmy i przygotowanie dalszych działań musi uwzględniać wartość ludzi: tych, których ewentualna utrata wpłynie na wartość przejętego podmiotu. Odejście kluczowych pracowników oznacza, krótko mówiąc, wyższą cenę płaconą za przejmowaną firmę niż wycena z założeń początkowych. To zatem nie w okresie due diligence, ale miesięcy następujących po tej fazie, gdy w przejmowanej firmie tworzy się uczucie niepewności, można najwięcej stracić na efektywności procesu. Z naszych badań wynika, że o ile nawet 77 proc. firm określa ryzyko związane z kapitałem ludzkim podczas due diligence, to aż 68 proc. firm nie używa tej informacji do określenia wartości transakcji!

Przygotowanie nowego modelu działalności połączonych firm, a zatem etap transformacji, trwać może nawet i dwa lata. Właśnie w tym okresie mamy do czynienia z największą liczbą zmiennych i znaków zapytania. Bez wcześniejszej identyfikacji, kogo i w jaki sposób należy zatrzymać, bez odpowiednich programów zachęcenia pracowników do pozostania w firmie, bez - przede wszystkim - jasnej komunikacji między łączącymi się organizmami, nie ma co myśleć o sukcesie transakcji. Należy natomiast spodziewać się niekiedy wręcz działań sabotażowych ze strony zdezorientowanych lub zniechęconych pracowników.

Zaniedbywanie - brzydko to nazwijmy - "czynnika ludzkiego" wynika z początkowej koncentracji na aspektach finansowym i prawnym. Jeśli - dodatkowo - firma w zarządzaniu kieruje się głównie perspektywą finansową, to na czynnik ludzki nie będzie zwracać uwagi. Często jest to jednak złe przygotowanie transakcji oraz niewiarygodne wręcz ignorowanie faktu, że wynik finansowy wypracowują konkretni ludzie. W łączących się firmach potrzebni są więc liderzy zmian, czyli osoby aktywnie uczestniczące w zmianach, broniące nowych rozwiązań, edukujące innych, niosące pozytywne przesłanie. A nie, co zdarza się na rynku, osoby kontestujące zmiany. Lider to również osoba, która będzie potrafiła "zarządzać" strachem, który w sposób oczywisty pojawia się w okresie przejściowym. A zatem będzie budować zaangażowanie, pokazywać, że zmiana jest potrzebna. Firma w okresie przejściowym musi zdefiniować swój docelowy model operacyjny i pokazać go pracownikom.

Dlatego właśnie tak ważne jest wcześniejsze uświadomienie sobie, jaką organizację samemu się reprezentuje. Czy jest to organizacja gotowa do stałych zmian? Ktoś, kto przez np. pięć lat nie dostosowywał się do nowych wyzwań, nowego otoczenia, prawdopodobnie nie jest gotowy do fuzji i przejęć. Może natomiast, kupując inną firmę, zmarnować istniejący w niej potencjał i kulturę organizacyjną, czyli zmarnować wydane pieniądze.

dyrektor zarządzający,

Hewitt Associates

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy