Początek nowego tygodnia przyniósł kolejny punkt kulminacyjny w trwającym od roku kryzysie sektora finansowego. Tym razem inwestorów zszokowały informacje o bliskim bankructwie Lehman Brothers po fiasku negocjacji w sprawie przejęcia przez Bank of America. Ten bowiem zdecydował się na wykup również mającego kłopoty Merrill Lynch. Obraz wczorajszych wydarzeń na rynku dopełnia kolejna duża pomoc banków centralnych w celu poprawy płynności w sektorze.

Jednocześnie inwestorzy przekonali się, że w przypadku kłopotów czołowych instytucji finansowych trudno liczyć każdorazowo na ich kolejne nacjonalizacje. Kryzys wchodzi zatem w kolejną fazę, gdzie bankom będzie coraz trudniej o pozyskanie środków finansowych. To może spowodować konsolidację branży, ale też wzmożoną falę bankructw instytucji najbardziej dotkniętych kryzysem kredytowym.

W związku z ostatnimi wydarzeniami bardzo prawdopodobne jest trwałe przebicie lipcowych minimów na amerykańskich indeksach. W przypadku S&P 500 kolejne wsparcie znajduje się w okolicach 1160 pkt, gdzie przebiega dolny kanał konsolidacji trwającej przez 12 miesięcy do listopada 2005 roku. Trudno jednak oczekiwać, by ostatnie wydarzenia zostały zinterpretowane jako przełomowe dla obecnego kryzysu i ten poziom może okazać się jedynie chwilowym przystankiem w trendzie spadkowym. Kłopoty kolejnych tuzów branży pokazują raczej, że nadal daleko do zakończenia kryzysu.

Jedynym pozytywem dla inwestorów może być fakt, że brak oznak poprawy w sektorze finansowym prawdopodobnie zniechęci Fed do rychłej podwyżki stóp procentowych. Największym problemem okazuje się bowiem coraz większe ryzyko głębokiego spowolnienia koniunktury gospodarczej. Tym bardziej że systematycznie słabnie presja inflacyjna. Wczorajsze notowania ropy po raz pierwszy od lutego tego roku spadły poniżej 100 USD za baryłkę.