Amerykański bank centralny pozostawił główną stopę procentową na poziomie 2 proc. Instytucja, którą kieruje Ben Bernanke, zmieniła jednak ton komentarza. Tym razem więcej uwagi niż inflacji poświęciła spowolnieniu gospodarczemu, dostrzegła problemy na rynku pracy czy możliwość spadku eksportu. Może to oznaczać, że Fed jest skłonny rozluźnić politykę, jednak rynek musi na to poczekać do następnego posiedzenia. W międzyczasie bank ma wykorzystywać inne środki wspierające płynność na rynkach - zapewne dostarczać pieniądze w zamian za papiery wartościowe. Bo z płynnością zrobiło się wyjątkowo krucho.
Inwestorzy oczekiwali redukcji stóp procentowych po wydarzeniach z ostatnich trzech dni: plajcie Lehman Brothers, czwartej największej firmy inwestycyjnej z Wall Street, niespodziewanym przejęciu Merrilla Lyncha oraz kłopotach z finansowaniem grupy AIG (tekst niżej). Liczono na obniżkę o 25 punktów bazowych.
Ropa kosztuje już 91 USD
Zachętą do obniżki stóp w przyszłości powinien być spadek inflacji. Obniżyła się ona w sierpniu za oceanem po raz pierwszy od dwóch lat. Od lipca spadła o 0,1 proc., a wskaźnik roczny wyniósł 5,4 proc., wobec 5,6 proc. miesiąc wcześniej.
Jak oczekują ekonomiści, inflacja będzie szła w dół, ponieważ gwałtownie tanieją surowce. Ropa naftowa kosztowała wczoraj już mniej niż 91 USD za baryłkę, tracąc prawie 40 proc. od zanotowanego w lipcu rekordu 147,27 USD.