Eureko w ciągu ostatnich dwóch, trzech tygodni zmieniło strategię negocjacyjną z Ministerstwem Skarbu Państwa w sprawie PZU. Dla Holendrów najważniejsze jest teraz nie to, ile, ale kiedy dostaną odszkodowanie - twierdzi nasz informator zbliżony do resortu skarbu.
Holendrzy pod ścianą?
Jeszcze pod koniec czerwca Michał Nastula, prezes Eureko Polska, mówił, że z punktu widzenia Eureko coraz bardziej atrakcyjne staje się dokończenie arbitrażu, a nie porozumienie z polskim rządem. Tłumaczył, że postępowanie przed Trybunałem Arbitrażowym w Londynie w sprawie PZU nie powinno trwać już dłużej niż 1,5 roku. - Im bardziej zaawansowany będzie ten proces, tym bardziej spadną szanse na zawarcie ugody z resortem skarbu - mówił wówczas.
Wczoraj Nastula tłumaczył nam, że negocjacje z MSP zakończyły się w czerwcu, a do końca września trwają rozmowy banków inwestycyjnych reprezentujących Eureko i MSP, które nie mają jednak statusu negocjacji. - Zarówno negocjacje ze Skarbem Państwa, jak i rozmowy banków mają charakter poufny, nie będziemy ich więc komentować - powiedział.
- Eureko nie ma kłopotów finansowych - dodał Michał Nastula. Zaprzeczył w ten sposób spekulacjom naszego informatora, który twierdzi, że zmiana nastawienia inwestora wiąże się z tym, że chce on zdobyć finansowanie, a w związku z ostatnimi zawirowaniami na rynku (w tym m.in. kłopotami AIG) ma duże trudności z jego uzyskaniem.