To nieprawda. Jeśli już odwołujemy się do tamtych czasów, to rząd Belki potrzebował całego 2004 r. na przygotowanie podstaw prawnych do wydatkowania unijnych euro. Tak samo było w przypadku nowej perspektywy finansowej. Wprawdzie środki można było wykorzystywać od stycznia 2007 r., ale też potrzebowaliśmy roku na negocjacje z Komisją Europejską i zatwierdzenie wszystkich programów. Ostatni z nich, Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko, został podpisany dopiero jesienią.
Jednak w maju 2005 r., gdy upłynęło półtora roku od momentu, kiedy można było wydatkować środki, rząd Belki dysponował już wnioskami beneficjantów na 110 proc. przyznanych wtedy Polsce środków. Rząd Donalda Tuska w maju 2008 r., po półtora roku realizacji programów z nowej perspektywy, mógł się "pochwalić" wnioskami na kwotę 6 proc. pieniędzy, które powinniśmy zagospodarować w latach 2007-2013. Porównajmy kolejne dane. W maju 2005 r. zakontraktowano 26 proc. alokacji. To jest kluczowa sprawa. Kiedy w listopadzie 2005 r. zostałam ministrem, wydatkowanie było śladowe. Wypłacono może 3 proc. środków. Jednak podpisano już umowy na znacznie wyższe kwoty.
Przypominała Pani dane z maja 2008 r. Czy od tego czasu nie poczyniono żadnych postępów?
Postępy są bardzo wolne. Dodatkowy problem w tym, że trudno rozeznać się w danych publikowanych na stronach resortu rozwoju regionalnego. Proszę spojrzeć na informacje dotyczące programów z lat 2004-2006. Tam wykorzystano już ponad 93 proc. środków, więc dane są przejrzyste, poszeregowane, po prostu czytelne. Ministerstwo podaje dla każdego programu wykorzystany procent alokacji: jaki procent alokacji stanowią złożone wnioski, jaki podpisane umowy, a jaki wypłacone płatności z kont programowych. W odniesieniu do perspektywy 2007-2013 mamy dane w złotych, ale nie jesteśmy informowani, jaki procent alokacji stanowią zakontraktowane bądź wydane kwoty.
Zorientowanie się w stanie wdrażania funduszy dodatkowo utrudnia zasada, w myśl której wartość programu jest podawana w euro, a wydatki raportuje się w złotych. Wiemy, że do lipca 2008 r. podpisano umowy na kwotę dofinansowania 2,6 mld zł. Żeby obliczyć, jak się to ma do całej alokacji 2007-2013, trzeba samemu przeliczyć złotówki na euro i obliczyć procent z 67,3 mld euro. Nie wiadomo, po jakim kursie to przeliczać. Jeśli chce się prowadzić skuteczny monitoring wydatkowania, to trzeba porównywać jabłka z jabłkami, a gruszki z gruszkami. Inaczej nigdy nie będziemy wiedzieć, w którym miejscu jesteśmy. Dlaczego tak samo nie przedstawia się danych związanych z programami na lata 2007- -2013?
Moim zdaniem, MRR robi to specjalnie. Mało kto z odbiorców miesięcznych raportów MRR jest tak dociekliwy, żeby samemu to policzyć. Większość czytelników, w tym dziennikarze, zadowala się informacją, że wnioski opiewały na 29 mld zł, a zawarto umowy o wartości 2,6 mld złotych. Mało kto wie, że w stosunku do całej alokacji jest to odpowiednio około 13 proc. i nieco ponad 1 proc.