Firmy budowlane zakładnikami własnego sukcesu

Firmy inżynieryjne i konstrukcyjne, zwłaszcza te największe, wciąż mają się czym pochwalić. Jednak ich wyceny nadal znacznie odbiegają od średnich na rynku. Spółki są więc zakładnikami własnego sukcesu - osłabienie wyników będzie musiało doprowadzić do korekty wycen

Aktualizacja: 26.02.2017 12:31 Publikacja: 22.09.2008 07:12

Wysokie wyceny spółek inżynieryjnych i konstrukcyjnych uzasadnione są ich wynikami finansowymi. Większość z nich kontynuuje dobrą passę i zwiększa zyski. Przewrotnie jednak można uznać, że w przyszłości może to być dla nich największym zagrożeniem. Inwestorzy przyzwyczajeni są do coraz wyższych zarobków i uwzględniają to w cenie akcji. Jeśli okaże się, że również branża budowlana zacznie odczuwać skutki spowolnienia, możemy mieć do czynienia z rozczarowaniem.

Doszłoby wtedy do rewizji współczynników wycen. Teraz osiągają znacznie ponadprzeciętne wartości. Dla branży budowlanej wskaźnik cena/zysk sięga blisko 30, cena/wartość księgowa 2,8. Dla całego rynku jest to odpowiednio 10 oraz około 1,75. Z samego tylko tytułu zmniejszenia się współczynników wycen do poziomów zbliżonych do średnich na parkiecie ceny akcji spółek budowlanych mogłyby spaść o mniej więcej połowę.

Czy powietrze

już uszło z bańki?

Przewartościowanie walorów budowlanych nie jest tak duże, jak było w połowie minionego roku, kiedy wyceny osiągały absurdalne poziomy. Jednak wciąż istnieje. Ma to realne konsekwencje dla ich postrzegania. Skoro inwestorzy zgadzają się płacić za te papiery znacznie więcej niż za inne, to znaczy, że oczekują wzrostu - i to wyraźnego - zysków. Wszystko jest dobrze, jeśli taki ma miejsce. Gorzej, jeśli korzystna passa zostaje przerwana. Z branżą budowlaną wiąże się jeszcze inna wątpliwość. Często jest tak, że podczas bessy mamy pewną grupę walorów spółek, najczęściej z tej samej branży, która zachowuje się dość silnie na tle tracącego rynku.

Biorąc pod uwagę bezwzględne zmiany indeksów WIG-Budownictwo i WIG trudno mówić o dysproporcjach na korzyść tego pierwszego. WIG-Budownictwo stracił od szczytu z minionego roku 48 proc., WIG około 45 proc. Natomiast różnice można zauważyć porównując zasięg poszczególnych ruchów. Indeks całego rynku spadł do najniższego poziomu od czerwca 2006 r., branżowy - od jesieni 2006 roku. Uwzględniając skalę wcześniejszej zwyżki można byłoby oczekiwać znacznie szybszego ruchu w dół spółek budowlanych. Nie ma to miejsca z uwagi na poprawiające się wyniki finansowe. Stąd pytanie odnośnie do spółek z branży budowlanej wciąż bardziej brzmi, czy dynamika wzrostu zysków uzasadnia wyceny, a nie czy wyceny firm uwzględniają zagrożenie osłabieniem ich rezultatów finansowych.

Taka sytuacja pozwala wyprowadzić wniosek dla całego warszawskiego parkietu. Bessa skończy się ostatecznie wtedy, kiedy wyceny spółek budowlanych, jednych z gwiazd ostatniej hossy, zbliżą się do średnich na rynku. Oznaczałoby to wtedy, że również ten sektor gospodarki został dotknięty kłopotami i zostały one odzwierciedlone w cenach akcji. Chyba że założymy, że cała bessa nie będzie miała fundamentalnego charakteru i nie wpłynie zbyt istotnie na kondycję naszej gospodarki. W świetle coraz gorszych danych o produkcji przemysłowej wydaje się to jednak mało realne.

Wyniki mogą zadowalać

Część spółek już zresztą odczuwa trudności. W II kwartale tego roku część przedsiębiorstw przerwała korzystną serię dotyczącą poprawy zysków. Po czterech kwartałach wzrostu regres odnotował Bipromet. Jeszcze mocniej pod kreskę spadł wynik Energoaparatury. Trzeci kolejny raz zmniejszył się zarobek Energoinstalu. Słabo zaprezentował się Energopol. Po kilku kwartałach nieustannej poprawy zysków wyraźnie pogorszyły się one w przypadku Erbudu. Na poziomie operacyjnym obroniła się przed spadkiem zysku Hydrobudowa Polska, ale wynik netto zmniejszył się. Dobrych wiadomości o zyskach nie miały też Mostostal Warszawa oraz Naftobudowa. Wysokie koszty finansowe zaważyły na zarobku PBG, jedynego przedstawiciela branży wśród blue chips. W dół poszły również zyski Projprzemu. Pod kreską pozostał Remak. Duże straty wykazał Stormm.Skąd wynikają te problemy spółek? Czy mogą stać się udziałem innych przedsiębiorstw? Część firm odczuwa problemy wynikające z obniżenia się marży brutto na sprzedaży. Dla firm budowlanych, działających przy niskich marżach, zmiany tego parametru mają kluczowe znaczenie. Możliwości szybkiego manewrowania kosztami nie ma tak wiele. Z tego też powodu najczęściej o rezultatach decydują górne części rachunku wyników. Dobrym przykładem jest Budimex. Niewielki wzrost sprzedaży, przy wyraźnej poprawie marży brutto - z 5,2 proc. w pierwszym kwartale 2008 r. z do 6,6 proc. w drugim - zaowocowało kolejnym dużym wzrostem zysków.

Spółek, którym udało się zwiększyć marżę brutto ze sprzedaży, nie było w II kwartale aż tak wiele. Z największych graczy dokonała tego Elektrobudowa, zajmująca trzecie miejsce pod względem znaczenia w indeksie WIG-Budownictwo. Udało się to też najważniejszej firmie z tego indeksu - Polimeksowi-Mostostalowi. Natomiast regres pod tym względem odnotowały PBG i Pol-Aqua.

Generalnie najwięksi gracze w branży mają się lepiej niż mniejsze firmy. To może wskazywać na pierwsze symptomy pogarszania się warunków działania branży. Tylko przedsiębiorstwa o mocnych fundamentach, zdywersyfikowanej działalności, najbardziej efektywne mają szansę dobrze sobie radzić na rynku. Wszystkie spółki z piątki najważniejszych w WIG-Budownictwo zwiększyły w II kwartale zysk operacyjny. Działo się tak za sprawą głównie większej skali działania. Przychody Polimeksu-Mostostalu, PBG, Elektrobudowy i Pol-Aquy rosły bardzo szybko. Odstawał jedynie Budimex.

Pod względem wyników finansowych w grupie najważniejszych spółek słabo wypadł Mostostal Warszawa. Spadek zysków to jednak w głównej mierze efekt gorszego salda pozostałych przychodów i kosztów operacyjnych. Pod względem kluczowych parametrów finansowych nie widać było natomiast złych zjawisk. Spółka odnotowała wyższą marżę brutto ze sprzedaży przy rosnących przychodach.

Kluczowa jest kondycja giełdy

Z punktu widzenia notowań spółek budowlanych kluczowa okazuje się kondycja całej giełdy. Przy słabych nastrojach na parkiecie zainteresowaniem nie cieszą się nawet przedsiębiorstwa o mocnych fundamentach. Inwestorzy skupiają się na tym, że ich wyceny pozostają wygórowane na tle rynku. Można znaleźć spółki atrakcyjniej wycenione, gdzie potencjalne ryzyko osłabienia zysków (materializujące się lub potencjalne) znajduje już odzwierciedlenie w kursach. W przypadku branży budowlanej, zwłaszcza odnośnie do największych firm, pytanie wciąż raczej brzmi czy dynamika poprawy zysków uzasadnia wysokie wyceny, a nie czy wyceny odzwierciedlają ryzyko osłabienia zysków. Z wysokości współczynników wycen wynika, że inwestorzy zakładają podtrzymanie korzystnej passy. To powoduje, że są niejako zakładnikami sukcesu - rozczarowanie wywoła obniżkę wycen.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy