- Projekt budżetu na 2009 r., przyjęty przez rząd 9 września, ani nie uniemożliwia przyjęcia euro w 2012 r., ani nie czyni go dużo łatwiejszym - ocenia Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club.
BCC podoba się obniżenie deficytu sektora finansów publicznych do poziomu 2 proc. PKB, co przybliża nas do spełnienia kryterium fiskalnego. Natomiast przewidywany wzrost PKB na poziomie 4,8 proc. oceniany jest już jako nieco zbyt optymistyczny. - Raczej zakładałbym, że wyniesie on 4 proc. - mówi Gomułka. Do elementów ryzyka ekspert BCC zalicza również wpływy z podatków i z prywatyzacji. Budżet może dostać mniej, niż przewidziano, pieniędzy z PIT, gdyż wzrost zatrudnienia będzie zapewne mniejszy od zakładanych 2 proc. - Wątpliwości budzą również szacowane wzrosty przychodów z podatków CIT i VAT - ocenia Gomułka. Z kolei przychody z prywatyzacji na poziomie 12 mld zł opracowano, według niego, z założeniem jej znacznego przyspieszenia.
BCC krytykuje także brak reform eliminujących tzw. wydatki sztywne budżetu. Zdaniem Gomułki, stawia to ministra finansów raczej w pozycji księgowego niż kreatora polityki makroekonomicznej. - Cieniem na projekcie ustawy kładzie się brak reformy KRUS i innych reform emerytalnych - mówi ekspert BCC.
W ocenie BCC realizacja budżetu na 2009 r. może rodzić pewne napięcia. - Należy jednak mieć nadzieję, że staną się one impulsem do podjęcia ważnych, chociaż niepopularnych reform, gwarantujących Polsce wejście do strefy euro na początku 2012 roku - podsumowuje Stanisław Gomułka.