Jak dotąd to miliarder Michaił Prochorow, dotychczas koncentrujący się na branży metalowej, najlepiej wyszedł na kryzysie, który znienacka ścisnął rosyjski sektor finansowy. Na podstawie podpisanej wczoraj umowy przejmie on znaczący pakiet akcji jednego z największych banków inwestycyjnych, płacąc ponadczterokrotnie mniej niż musiałby wyłożyć przed rokiem. Inny krajowy bank prawdopodobnie uniknie bankructwa tylko dlatego, że trafi pod skrzydła wicelidera rynku.
Rosyjski bank centralny kontynuuje akcję ratunkową wobec sektora finansowego zmagającego się z największym od dekady kryzysem płynności. Wczoraj rozszerzono listę banków, którym udostępnione zostało preferencyjne finansowanie. W zeszłym tygodniu zostały do niego uprawnione Sberbank, VTB Group oraz Gazprombank, które miały następnie wpompować otrzymany kapitał do systemu bankowego. Władze monetarne uznały najwyraźniej, że to nie gwarantuje zapobieżenia fali bankructw, zwłaszcza wśród podmiotów sytuujących się na samym dole finansowej drabiny. Dlatego do pożyczek dopuszczono wczoraj 28 banków, które otrzymały w sumie równowartość 13 mld USD. Pieniądze mają zostać zwrócone w ciągu trzech miesięcy.
Cena cztery razy niższa
Bank inwestycyjny Renaissance Capital, w którym Prochorow przejmie 50 proc. akcji bez jednej, zaprzecza, by nagła zmiana w akcjonariacie była spowodowana złą kondycją finansową. - Nie ponieśliśmy żadnych strat ani odpisów. Te negocjacje trwały od miesięcy - twierdzą przedstawiciele firmy. Ale cena mówi sama za siebie. Należąca do Prochorowa Onexim Group zapłaci 500 mln dolarów. Tymczasem w początkach 2007 r. VTB Group (drugi największy rosyjski bank) dawał za cały Renaissance Capital 4 mld dolarów. Zapewne amerykańsko-rosyjska Renaissance Group żałuje, że odrzuciła wtedy ofertę. Moment zawarcia wczorajszej transakcji też nie jest fortunny. W zeszłym tygodniu mniejszy bank inwestycyjny, KIT Finance, zmuszony był poszukać inwestorów, którzy pomogą mu odzyskać równowagę finansową.
Na giełdach spokojniej