Pisząc komentarz dwa tygodnie temu sugerowałem, żeby nie spieszyć się z kupnem akcji i czekać, aż kurz opadnie.
Obecnie wydaje się, że powoli ów kurz już opada. Na rynku międzybankowym zaczynają pojawiać się obroty, powoli krwiobieg systemu finansowego zaczyna więc na nowo działać. Wariant recesji giełdy mocno już zdyskontowały. Teraz jest czas dla najbardziej odważnych, którzy mogą sobie pozwolić na trzymanie akcji przez dłuższy czas.
W przypadku większości największych spadków w historii takie momenty były doskonałą okazją do zakupów. Wyjątkiem był rok 1929, po którym przez dwadzieścia lat od zakupu po spadku o 50 proc. ceny akcji pozostawały poniżej. Na korzyść obecnej sytuacji świadczy to, że jesteśmy po okresie intensywnego rozwoju, a nie po wycieńczających wojnach. Na pewno rynkom odreagowanie się należy i może ono potrwać nawet kilka miesięcy.
W idealnym scenariuszu zmienność powinna spaść i dać trochę wytchnienia inwestorom, bo dzienne zmiany indeksów rzędu 5-10 proc. potrafią zamęczyć najbardziej odpornych.
Na razie trzeba założyć, że bessa trwa i po odreagowaniu powrócimy w okolice dołków. Patrząc na czas trwania podwyższonej zmienności można też zauważyć, że na razie trwa ona stosunkowo krótko (25-30 dni) przy przeciętnej na poziomie 50 dni, a przedział trwania przy dołkach wynosi od 25 dni (dołek 1939) do 105 dni (dołek 1932). Niemniej znajdujemy się już w okolicach jego formowania, więc pytanie, czy istotniejsza fala wzrostowa zacznie się w listopadzie, czy dopiero w grudniu