Dzięki dołączeniu?RCB? 21 lutego liczba otwartych pozycji na wszystkie serie opcji na WIG20 przekroczyła po raz pierwszy w historii liczbę otwartych pozycji na kontraktach na ten sam indeks. Od tego czasu różnica się pogłębiła – i sięga już niemal 20 tys. sztuk. LOP wskazują na skalę zaangażowania inwestorów na rynku. W uproszczeniu można szacować, że przy obecnych danych wartość opcyjnego rynku sięga 3,2 mld zł, kontraktów – 2,7 mld zł. Trzeba jednak pamiętać, że w obu przypadkach inwestorzy płacą przy otwieraniu pozycji tylko część nominalnej wartości instrumentu.
Jeszcze kilka miesięcy temu w przypadku wielu serii opcji trudno było znaleźć drugą stronę transakcji. Obecnie na 112 serii opcji tylko sześć nie ma kwotowań. Łączna oferta wszystkich animatorów rynku to ponad 100 opcji na kupnie oraz 100 opcji na sprzedaży.
W dalszym ciągu handel kontraktami jest jednakże bardziej popularny niż opcjami. W lutym wolumen obrotu giełdowymi futures na WIG20 sięgał 905 tys. sztuk, dla opcji byłoby to tylko 64 tys. sztuk. Zdaniem analityków taka sytuacja przy porównywalnej liczbie otwartych pozycji pokazuje, że kontrakty wciąż są wykorzystywane przez aktywnych graczy na rynku w krótkim okresie (co jest typowe dla spekulacji day-traderów). Z?kolei opcje są wybierane na dłuższy okres jako element strategii inwestycyjnych instytucjonalnych graczy.
– Mamy nadzieję, że struktura obrotów naszymi opcjami będzie podobna do struktury, jaka obowiązuje na innych rynkach, gdzie wolumeny handlu opcjami są porównywalne do wolumenów handlu kontraktami – mówi Krzysztof Mejszutowicz, szef zespołu instrumentów pochodnych GPW. Władze warszawskiej giełdy w dalszym ciągu poszukują kolejnych animatorów dla opcyjnego segmentu. Myślą także o powrocie opcji na akcje – w wariancie amerykańskim, a więc z fizyczną dostawą akcji przy wygaśnięciu opcji.
Kontrakty na WIG20 stały się przedmiotem handlu na GPW w 1998 r., opcje na WIG20 – pięć lat później.