– Obecna sytuacja przypomina tę z początku lat 90. Rynki wschodzące są, w zestawieniu z rynkami rozwiniętymi, najsilniejsze od 1994 r. Do tej pory po każdym z takich pokazów siły kraje rozwijające popadały w głębokie tarapaty – przypomniał Białek.
– Z reguły miało to związek z migracją kapitału z peryferiów dzisiejszego rynku kapitałowego do jego centrum, którym pozostają Stany Zjednoczone, i umocnieniem tamtejszych indeksów. W przeszłości napływ ten miał związek z przełomem na rynku gospodarczym, jakim była popularyzacja komputerów osobistych czy eksplozja dotcomów. Statystyki sugerują, że w przyszłym roku powinniśmy być świadkami kolejnego przełomu – powiedział specjalista CDM?Pekao.
W jego ocenie w przyszłym roku rozpocznie się okres kilkuletniej aprecjacji dolara. – Obecne turbulencje w strefie euro są odpowiednikiem kryzysu walutowego krajów należących do ERM z 1992 r. Podobnie jak przed 20 laty, zapewne i teraz skorzysta na tym dolar – stwierdził Białek.
Umocnienie dolara może poprzedzić kolejny szczyt na rynku surowców energetycznych, po którym nastąpi głęboka korekta. Co o niej przesądzi?
– W przeszłości spadki cen ropy wiązały się m.in. z rewolucjami technologicznymi w obszarze jej wydobycia. Może tym razem podobną rolę odegra upowszechnienie technologii wydobycia gazu łupkowego – zastanawiał się Białek.