Inwestor giełdowy jest coraz młodszy i bardziej internetowy

Inwestor giełdowy jest coraz młodszy i bardziej internetowy Ostatnie duże prywatyzacje giełdowe „odmłodziły” przeciętnego inwestora. Na rynek trafiły osoby bez doświadczenia w kupowaniu akcji. Najbliższe miesiące pokażą, czy zostaną na GPW na dłużej, czy wybiorą pasywne formy oszczędzania

Aktualizacja: 25.02.2017 17:13 Publikacja: 04.06.2011 06:11

Kolejka do zapisów na akcje PKN?Orlen w 1999 r. Po kilkunastu latach kolejek przed biurami maklerski

Kolejka do zapisów na akcje PKN?Orlen w 1999 r. Po kilkunastu latach kolejek przed biurami maklerskimi w związku z ofertami prywatyzacyjnymi spółek Skarbu Państwa już nie widać. Inwestorzy w większości zapisują się przez Internet. Fot. p. kowalczyk

Foto: Archiwum

Ostatni rok był pod względem napływu nowych inwestorów detalicznych na rynek absolutnie wyjątkowy. Biura maklerskie zwiększyły liczbę prowadzonych rachunków o rekordową liczbę 344,8 tys., czyli aż o 31 proc.

W ubiegłym roku padł też rekord, jeżeli chodzi o korzystanie z rachunków. Z 380 tys. rachunków wysłano zlecenia, które zostały zrealizowane na rynku.?Rok wcześniej aktywnych rachunków było jedynie 255 tys., w szczycie hossy w 2007 r. – 239 tys.

[srodtytul]Pewny zarobek kusi graczy[/srodtytul]

Jak się okazuje, duża część nowych graczy na rynku to młodzi ludzie. Z badania Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych prowadzonego pod koniec 2010 r. wynika, że 2/3 ankietowanych ma mniej niż 35 lat. Z relacji przedstawicieli biur wynika, że w dużej mierze to osoby, które korzystały z bankowości internetowej i chciały przeznaczyć część wolnych środków na „pewny zarobek”, z jakim kojarzone są oferty prywatyzacyjne Skarbu Państwa. – Większość nowych klientów to osoby radzące sobie samodzielnie na rynku, część z nich korzysta także z możliwości kupowania funduszy inwestycyjnych przez Internet. Powiedziałbym, że to taka grupa, która w momencie gdy kursy walorów spadają, nie wychodzi panicznie z inwestycji, ale zastanawia się, czy nie wykorzystać sytuacji i nie dokupić walorów – mówi pracownik jednego z brokerów.

Badania GPW, a także statystyki domów maklerskich pokazują, że zdecydowana większość klientów decyduje się na inwestowanie przez Internet. Konta internetowe posiadało na koniec 2010 r. 744 tys. osób. To ponad połowa wszystkich rachunków prowadzonych przez biura. Zlecenia internetowe odpowiadały za 72 proc. wartości obrotów akcjami w detalu. W przypadku kontraktów terminowych i opcji odsetek był jeszcze wyższy – wyniósł  83?proc.

[srodtytul]Coraz mniej kontaktu[/srodtytul]

Dla brokerów wykorzystanie Internetu oznacza odciążenie placówek. Dla inwestorów – mniejsze koszty (prowizje za zlecenia, które przyjmują pracownicy czy to w biurze czy przez telefon, są bowiem wyższe). Punkty obsługi klienta (POK-i)?odwiedzają teraz praktycznie tylko wieloletni „bywalcy” przyzwyczajeni do rozmów z pracownikami i innymi inwestorami i korzystający z infrastruktury obecnej w salach operacyjnych (monitory z kursami, materiały analityczne, gazety).

Większość graczy inwestuje jednak z domu i z pracy. To utrudnia odpowiedź na pytanie o to, kim jest przeciętny inwestor i jakie są jego oczekiwania.

Teoretycznie biura mogły się dowiedzieć więcej o nowych klientach po wejściu dyrektywy MiFID, która wprowadziła obowiązkowe ankiety dotyczące doświadczenia z inwestowaniem i skłonnością do ryzyka. Rynek ocenił je jednak jako zbyt ogólne.

[srodtytul]Przekrój społeczeństwa[/srodtytul]

– To nie jest tak, że nie wiemy nic o naszych klientach. Pojawiają się w biurze w momencie podpisywania umowy o prowadzenie rachunku. Ci bardziej aktywni otrzymują opiekę maklera. Klienci prędzej czy później kontaktują się z nami – chociażby kiedy zapomną hasła do rachunku – ripostuje Krzysztof Polak, szef Biura Maklerskiego Alior Banku, które otworzyło w 2010 r. 43,7 tys. rachunków. – Generalnie widać, że rynek „odmłodniał”, nowi inwestorzy to studenci i osoby tuż po studiach. Także biura kierują swoją ofertę w dużej mierze do tej perspektywicznej grupy – dodaje.

– Przeciętny inwestor to mężczyzna w wieku od 30 do 50 lat. Inaczej sytuacja przedstawia się na rynku foreksowym. Tutaj można zaobserwować coraz większy napływ młodych osób, które są zainteresowane taką formą inwestycji kapitału. Często także są to studenci – osoby, które ukończyły mniej więcej dwadzieścia lat. Jak się okazuje, także kobiety chętnie inwestują na rynku forex. Wciąż jednak dominuje tu grupa doświadczonych inwestorów, tak jak na rynku akcji – mówi Sebastian Zadora, dyrektor sprzedaży instrumentów finansowych w Domu Maklerskim Banku Ochrony Środowiska.

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku dużych ofert publicznych, takich jak PZU, Tauron czy też GPW, a ostatnio także BGŻ. – Wtedy obserwujemy wzrost zainteresowania. Możemy zaobserwować przekrój całego społeczeństwa: od osób młodych po emerytów, różnej płci i o różnym statusie społecznym – dodaje.

[srodtytul]Trudna sztuka zachęty[/srodtytul]

Dla biur maklerskich szczególnie ważne jest późniejsze wykorzystanie nowych rachunków otwieranych przy okazji prywatyzacji. Nie jest bowiem tajemnicą, że tylko niewielka część z 323 tys. osób, które zapisały się na akcje GPW w październiku, zdecydowała się na kolejne próby rynkowe.

– Nie ukrywajmy, skala wykorzystania nowych rachunków nie spełnia na razie naszych nadziei, aktywnym inwestowaniem na GPW zainteresował się niewielki odsetek. Pamiętajmy jednak, że większość klientów, która przyszła do nas przy okazji ofert prywatyzacyjnych, czeka zapewne na większe wydarzenia rynkowe, a tych w najbliższych latach nie powinno brakować – mówi Zbigniew Trzeciak odpowiedzialny za usługę maklerską eMakler w mBanku. To m.in. dzięki internetowym rachunkom zakładanym za pośrednictwem mBanku DI?BRE?zwiększył w 2010 r. liczbę klientów aż o 89,4 tys.

[srodtytul]Mniejsze portfele, mniejsze ryzyko[/srodtytul]

Jak dotąd lata 2010–2011 obchodzą się z debiutantami w gronie inwestorów łagodnie. Indeksy giełdowe rosną, co stanowi zachętę do lokowania w akcje kolejnych środków.

Jak zachowają się nowi inwestorzy w razie głębszych spadków?

– Trudno to przewidzieć. Ale nie sądzę, aby doszło do powtórki z lat poprzednich, kiedy na rynku wtórnym inwestorzy angażowali spore środki – mówi Zbigniew Trzeciak z mBanku. – Obecna skala inwestycji nie jest spora, klienci nie powinni więc panikować w razie ewentualnych spadków, a przeczekać niekorzystną koniunkturę – dodaje.

O tym, że portfele klientów nie są aż tak duże, świadczą chociażby wyniki ostatniego badania SII. Zgodnie z nimi 30,4 proc. inwestorów posiadało w 2010 r. instrumenty, których wartość nie przekracza  10?tys. zł. Rok wcześniej odsetek ten był mniejszy i wynosił 28,3 proc., a dwa lata temu – zaledwie 23 proc. W sumie dwie trzecie inwestorów zainwestowało na GPW nie więcej niż 50 tys. zł. Spada z kolei odsetek „grubych” portfeli. Osoby lokujące na giełdzie ponad 100 tys. zł to zaledwie 16,2 proc. ankietowanych wobec 19,3 proc. rok wcześniej. Ta zmiana to m.in. wynik wprowadzania limitów ilościowych zapisów przez resort skarbu. W efekcie inwestorzy, niezależnie od swojej zasobności, mogli kupić w ofertach prywatyzacyjnych akcje za jedynie kilka tysięcy złotych. Maksymalna kwota zakupu akcji PZU?sięgała 9,4 tys. zł, GPW – 1,1 tys., a BGŻ – 1,2 tys.

[srodtytul]Mężczyźni przeważają[/srodtytul]

Maklerzy zauważają, że większe kwoty decydują się zainwestować głównie starsze osoby. – W dużych miastach przybywa grającej młodzieży, w tym studentów. Zazwyczaj jednak nie są to duże kwoty. Swoją uwagę koncentrują głównie na jednej spółce, zazwyczaj niewielkiej – podkreśla przedstawiciel jednego z biur.

– W mniejszych miastach dominują „starzy” gracze, którzy mają za sobą duże doświadczenie w inwestowaniu, z większymi i bardziej zrównoważonymi portfelami.

W dalszym ciągu dominującą płcią na rynku są mężczyźni (z badania SII?wynika, że stanowią 88,6 proc. inwestorów. Zdaniem przedstawicieli biur kobiety preferują fundusze inwestycyjne.

Tegoroczna dziewiąta edycja badania inwestorów będzie prowadzona do końca sierpnia.

[[email protected]][email protected][/mail], [[email protected]][email protected][/mail]

[ramka][srodtytul]Co o klientach biur mówią ich pracownicy[/srodtytul]

Rozmawialiśmy z pracownikami kilkunastu biur maklerskich, by dowiedzieć się, jak wygląda przeciętny klient w ich placówkach. Dzwoniliśmy nie tylko do central domów maklerskich, ale staraliśmy się uzyskać informacje od maklerów i pracowników działów obsługi w punktach w różnych miastach – od metropolii po niewielkie miasta. Staraliśmy się, aby uchwycili wszelkie zmiany wynikające z napływu nowych osób na rynek po ostatnich prywatyzacjach. Chętnie dzielili się obserwacjami na temat swoich klientów. Stawiali tylko jeden warunek – anonimowość. Zdarzyło się nawet, że pracownik biura poprosił, by nie podawać nazwy miejscowości, w której pracuje, bo działa tam oddział tylko jednego domu maklerskiego.

[srodtytul]Miasto do 50 tyś mieszkańców : Przychodzi wciąż ta sama grupa[/srodtytul]

Inwestorzy, którzy zgłaszają się do naszego biura, to zazwyczaj wciąż ta sama grupa klientów. Są to mężczyźni w przedziale 35–40 lat, którzy są już ustatkowani, mają trochę wolnych środków na koncie i postanowili je zainwestować. Kobiety wciąż do rynku podchodzą z dystansem. Widać także, że starsi inwestorzy nadal cenią sobie indywidualny kontakt z osobami pracującymi w biurach maklerskich. Z kolei młodsi częściej inwestują za pomocą Internetu. Na razie najpopularniejszą formą inwestycji jest kupowanie akcji. Rynek kontraktów terminowych, szczególnie u nas, w mniejszym mieście, nie cieszy się takim zainteresowaniem. Myślę, że w głównej mierze spowodowane jest to jeszcze niedostateczną wiedzą z tego zakresu. O ile bowiem w dużych miastach prowadzone są szkolenia stacjonarne, to tego typu promocja rynku terminowego nie jest prowadzona w mniejszych miastach.

[srodtytul]Rzeszów: Oferty MSP przyciągały wszystkich[/srodtytul]

Oferty Skarbu Państwa sprawiły, że do naszych biur zjawiali się ludzie w niemal w każdym wieku, zaczynając od tych, którzy dopiero ukończyli 18 lat, jak i emerytów nawet po 70. roku życia.Gdyby jednak pominąć tego typu oferty, to można zauważyć, że inwestorami są coraz młodsi ludzie: tacy, którzy dopiero skończyli studia, a czasami wciąż są studentami. Osoby te, częściej niż starsi gracze, inwestują swoje, często dość skromne pieniądze, w rynek terminowy oraz rynek forex. Nie widać za to zmian, jeśli chodzi o środki inwestowane przez graczy. Jest to zazwyczaj ok. 10 tys. zł. Jeżeli już inwestowane są większe pieniądze, przeważnie robią to osoby w wieku 40–50 lat, które mają już mieszkanie, samochód i są zabezpieczone finansowo.

[srodtytul]Toruń: Panie nie chcą płacić podatku[/srodtytul]

Przeciętny inwestor to mężczyzna w wieku do 40 lat, inwestujący swoje środki głównie na rynku akcji. Owszem, widać, że coraz więcej kobiet jest zainteresowanych inwestowaniem nadwyżek finansowych, wybierają one jednak bezpieczne produkty. Chodzi tu głównie o fundusze inwestycyjne z ochroną kapitału, które powoli wracają do łask inwestorów. Często także wybierane są produkty, gdzie w przypadku zysku nie trzeba płacić podatku od zysków kapitałowych. Także i w tym przypadku ta forma inwestycji spotyka się z większym zainteresowaniem pań.

[srodtytul]Białystok: Gracze nie znają NewConnect[/srodtytul]

Na inwestycje na warszawskiej giełdzie decydują się przede wszystkim mężczyźni, którzy mają ustabilizowane życie, zarówno zawodowe, jak i prywatne. Inwestują oni pieniądze, które odkładają przez kilka lat po to, by móc zarobić na rzeczy, których nie kupiliby nigdy za pieniądze zarobione w swojej pracy. Trudno natomiast mówić o przeciętnej stopie zwrotów inwestorów, którzy są naszymi klientami. Można oceniać, że w ubiegłym roku było to ok. 15 proc. Zyski te pochodzą z głównego rynku akcji. Niechęć do NewConnect czy też rynku terminowego spowodowana jest niewielką znajomością tego obszaru.

[srodtytul]Lublin: Inwestorzy są coraz młodsi[/srodtytul]

Jeżeli przyjrzeć się obrazowi przeciętnego inwestora, da się zauważyć, że inwestowaniem zainteresowanych jest coraz więcej młodych ludzi. Takie osoby, jeżeli już zjawiają się w biurze maklerskim, to jedynie w celu założenia rachunku. Później wszystkie transakcje dokonywane są za pośrednictwem Internetu. Dlatego, w punktach obsługi można spotkać przede wszystkim osoby starsze: w wieku od 40 do 50 lat.Widać, że grupa ta chętniej dywersyfikuje swoje portfele. Młodzi z reguły angażują się w akcje jednej spółki. Starsi z kolei wybierają nawet po pięć firm do swojego portfela, a często także dodatkowo powierzają swoje pieniądze zarządzającym funduszy inwestycyjnych. Podobnie jest w przypadku kobiet, które wybierają bezpieczniejsze formy lokowania pieniędzy.

[srodtytul]Łódź: 40-latkowie lokują większe kwoty[/srodtytul]

Inwestowaniem zainteresowane są przede wszystkim osoby w średnim wieku. Przeważają osoby około 40. roku życia. Osoby takie częściej inwestują większe kwoty. W ich przypadku wartość inwestycji sięga ponad 50 tys. zł. Przy takiej wielkości zaangażowanych środków, częściej także obserwujemy większą liczbę spółek w portfelach graczy.Nie zmienia się za to przedmiot zainteresowania. Wciąż są to papiery z rynku głównego, zazwyczaj wchodzące w skład WIG20 bądź też mWIG40. Inwestycja w mniejsze spółki to specjalność mniejszych graczy.Nie widać dużego zainteresowania rynkiem NewConnect. Jeżeli już ktoś inwestuje w firmy z rynku alternatywnego, to zazwyczaj przy okazji debiutów. Nie widać także zbyt dużego zainteresowania rynkiem terminowym.

[srodtytul]Poznań: Młodzi dużo zarabiają. I tracą[/srodtytul]

O ile widać zwiększający się udział młodszych graczy zainteresowanych grą na GPW, to dominują nadal gracze w średnim wieku,którzy mają wieloletnie doświadczenie w inwestowaniu. Zaznaczyćjednak trzeba, że nie jest to ich główne źródło utrzymania.Tacy klienci zazwyczaj mają dobrą pracę, a inwestowanie na warszawskiej giełdzie stanowi tylko dodatkowe źródło dochodu. Co ciekawe,starsi gracze zarabiają często mniej, ale częściej od młodych inwestorów.?W przypadku tych drugich zyski, ale także i straty, bywają spektakularne.

[srodtytul]Kraków: Starsi opierają się na fundamentach[/srodtytul]

Oferty Skarbu Państwa sprawiły, że na rynku pojawiło się bardzo wielu?nowych graczy. O ile w przypadku starszych osób, które zainwestowały w spółki Skarbu Państwa, kontakt z giełdą miał charakter sporadyczny, jedynie przy ofertach np. PZU czy też GPW, to młodsi inwestorzy po rozpoczęciu przygody z inwestowaniem często zostają na rynku dłużej. Trzeba jednak podkreślić, że zlecenia składają oni głównie przez Internet. Starsi gracze lubią podyskutować o rynku z pracownikiem domu maklerskiego. Decyzje inwestycyjne podejmują najczęściej w oparciu o analizę fundamentalną spółek. Najchętniej także wybierają te?najbardziej płynne spółki, poprzez które mogą inwestować większe kwoty.

[srodtytul]Szczecin: Szkolenia o giełdzie procentują[/srodtytul]

I?my obserwujemy coraz większą aktywność młodszych inwestorów. Przyciągnięci zyskami z ofert publicznych, w ramach których sprzedawane są akcje należące do Skarbu Państwa, tacy gracze coraz chętniej inwestują swoje środki na warszawskiej giełdzie. Wpływ na zwiększenie zainteresowania rynkiem kapitałowym ma także rosnąca wiedza młodych ludzi na temat gospodarki. Na uczelniach często są organizowane szkolenia, konferencje, które mają upowszechnić inwestowanie na giełdzie. Jak się okazuje – z powodzeniem.Poza tym widać, że grupa osób, która zainteresowała się rynkiem w ostatnich kilku latach, ma większą wiedzę na temat analizy technicznej od starszych graczy. Wreszcie jednym z powodów większego zainteresowania młodych osób inwestowaniem na giełdzie jest również i to, że studenci płacą mniej za dokonywane transakcje. [/ramka]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy