[b]W ostatnich tygodniach na światowych giełdach nie było widać zbyt dużo optymizmu. Czy faktycznie istnieją powody, aby podchodzić do rynku akcji ostrożnie?[/b]
Tak. Przez wiele miesięcy, a nawet kwartałów, cenom akcji i innych aktywów klasyfikowanych jako ryzykowne sprzyjała duża płynność na światowych rynkach. Teraz jednak ważne źródła tej płynności wysychają. Bank Japonii rezygnuje powoli z działań, jakie podjął w celu pobudzenia japońskiej gospodarki po kataklizmie z początku marca. W USA zbliża się zaś koniec drugiej rundy ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE).
Na to nakłada się jeszcze wysoka ostatnio zmienność na rynkach surowcowym i walutowym. Silnie wahają się m.in. notowania euro. Na kurs tej waluty ujemnie wpływa kryzys fiskalny w peryferyjnych krajach strefy euro, ale jednocześnie wspierają go oczekiwania, że Europejski Bank Centralny będzie kontynuował zaostrzanie polityki pieniężnej. Takie warunki nie sprzyjają inwestycjom w ryzykowne aktywa.
[b] Czyli pogorszenie nastrojów na światowych giełdach nie ma nic wspólnego z obawami, że czołowe gospodarki świata hamują? To jedno z najbardziej popularnych wśród analityków wyjaśnień. [/b]
Czynniki fundamentalne też odegrały w tej przecenie rolę. Niemal na całym świecie – od Japonii i Chin przez Europę po USA – ostatnie odczyty rozmaitych wskaźników wyprzedzających koniunktury były rozczarowujące. Szczególnie w Chinach, które są teraz bodajże najuważniej obserwowaną gospodarką, perspektywy wzrostu najwyraźniej się pogarszają. Niewykluczone, że gospodarka Państwa Środka wyhamuje w najbliższych miesiącach bardziej, niż się powszechnie oczekuje, co będzie musiało zostać uwzględnione w cenach akcji. Na razie jeszcze nie jest.