Strata staje się rzeczywista dopiero jak puszczają nam nerwy

Z Ludwikiem Sobolewskim, prezesem GPW, rozmawia Konrad Krasuski

Aktualizacja: 26.02.2017 17:20 Publikacja: 16.08.2011 02:36

Strata staje się rzeczywista dopiero jak puszczają nam nerwy

Foto: GG Parkiet, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

Statystyki z ostatnich dni pokazują, że duży udział w wyprzedaży na GPW mają inwestorzy zagraniczni. Widzimy to pośrednio przez codzienne udziały brokerów w obrotach – liderami są ci, którzy mają wielu klientów z zagranicy. Polska giełda reaguje na światowy kryzys mocniej niż inne parkiety regionu. Czy w takich dniach nie żałuje pan „umiędzynarodowienia", jakie spotkało GPW w ostatnich latach i „dłuższej ekspozycji" na  inwestorów z USA po wydłużeniu godzin sesji?

Umiędzynarodowienie GPW to jedno z naszych największych osiągnięć. To, że polska giełda reaguje – momentami, bo nie ma takiej reguły – na światowy kryzys mocniej niż inne giełdy w regionie, da się łatwo wytłumaczyć. Akcje notowane na GPW ważą najwięcej w portfelach inwestorów regionalnych. Giełda warszawska reprezentuje sobą już znaczącą „masę" wartości, a inne giełdy, o kapitalizacji od dwóch do wielu razy mniejszej niż nasza, są mikrusami. Jednocześnie my zbudowaliśmy rynek, który umożliwia globalny przepływ kapitału.

Jest jeszcze jeden czynnik. Nadal wielu analityków i inwestorów nie jest pewnych, jak klasyfikować GPW na tle giełd z rynków w pełni dojrzałych i na tle rynków wschodzących.

Wiele uczyniliśmy w okresie IPO GPW, by zaszczepić przekonanie, że GPW jest pomiędzy rynkiem dojrzałym a rynkiem wschodzącym, z tym że bliżej nam do tej formacji w pełni rozwiniętej. I dziś kontynuujemy ten przekaz, ale widzę, że jego prawdziwość powoduje problemy ze zrozumieniem, jak właściwie należy traktować inwestycje na GPW w okresie zamętu i niepewności. Widziałem to dobrze w ostatnich dniach, także przez pryzmat kursu GPW.

W związku z przeceną powoli „wysycha" rynek pierwotny. Debiutujące AC czy Toya mogą być w pewnej perspektywie, np. kilku miesięcy, ostatnimi prywatnymi spółkami wchodzącymi na parkiet. Kolejna oferta publiczna PKO BP stoi pod znakiem zapytania. Jak długo taka sytuacja może potrwać i jak może się odbić na opinii GPW jako centrum finansowego regionu?

Ależ to są normalne konsekwencje obniżenia się wartości notowanych aktywów. Zastój czy spowolnienie na rynku pierwotnym niczyjej reputacji nie narusza.

Pod warunkiem, że giełda ma markę i reputację sprawnie i skutecznie przyciągającej emitentów.

GPW ma taką markę i ten kryzys – czy raczej kolejna odsłona kryzysu – tego nie zmieni. Poza tym u nas tej całkowitej posuchy nie będzie. Zdarzały się już w tym roku sytuacje, że jednego dnia były debiuty na głównym rynku, na NewConnect i na Catalyst i twierdzę, że takie sytuacje jeszcze w tym roku nastąpią.

Proszę pamiętać, że GPW nie jest tylko, jak niektórzy mówią, operatorem. Giełda robi wiele, by utrzymać zainteresowanie emitentów rynkiem giełdowym także w okresach trudniejszych. Teraz właśnie jest taki okres.

W ostatnich dniach wyraźnie tracą akcje niedawnych debiutantów ze stajni Skarbu Państwa. Jaką widzi pan przyszłość dla akcjonariatu obywatelskiego i jak będzie wyglądać zaufanie do kolejnych prywatyzacji przez GPW? Czy drobni gracze nie zrezygnują z giełdy na dłużej? Jak władze GPW mogą temu zaradzić?

Drobni gracze, drobni gracze... Nie jest ważne, czy ktoś jest drobny czy niedrobny, tylko czy rozumie podstawy działania rynku. Nasi inwestorzy rozumieją. Ci dynamicznie działający zarabiają na wysokiej zmienności. I nie mam na myśli tylko rynku instrumentów pochodnych.

Widzimy, że można było zarobić naprawdę niezłe pieniądze, kupując akcje kilku spółek we wtorek czy w środę, i sprzedając je w czwartek, a to wszystko w zakończonym właśnie tygodniu.

Innym zalecam spokój. I nieliczenie oraz niegnębienie siebie samych papierowymi stratami. Strata staje się rzeczywista dopiero, jak puszczają nam nerwy. Pamiętajmy, że z jednej strony „z rynkiem się nie wygra", ale z drugiej – nastroje rynku są zmienne. Nie ulegajmy czarnowidztwu i rezygnacji, że jak coś się wydaje fatalne, to na pewno zawsze takim będzie. To jest nieprawda. Dlatego dobrze robią ci, którzy mają na giełdzie część swoich oszczędności.

Jak przedłużający się kryzys na rynkach finansowych może wpłynąć na wyniki i wycenę GPW jako spółki?

To zależy, w jakiej perspektywie na to spojrzymy. Nasze rynki są już teraz w pewnym stopniu wewnętrznie antycykliczne. Gdy rośnie zmienność rynku akcji i słabną na nim obroty, to uaktywnia się rynek kontraktów terminowych, a poza tym sytuacja na rynku akcji może być kompensowana rozwojem rynku instrumentów dłużnych.

To występuje na razie w niewielkim zakresie, ale jest to jeden z celów budowania giełdy wszechstronnie odpowiadającej i na potrzeby uczestników rynku, i na zmieniające się parametry makroekonomiczne.

Co może pan poradzić inwestorom indywidualnym?

Mogę poradzić to, co powiedziałem wcześniej. Znam ludzi, którzy właśnie teraz robią wzmożone „zakupy" na GPW. Może nawet okaże się za jakiś czas, że wcale nie kupili w największym „dołku" – i co z tego? Jakie to ma znaczenie? Ci inwestorzy myślą: „może miałbym szansę zarobić nie 70, lecz 100, ale to wcale nie znaczy, że straciłem 30, lecz że naprawdę zarobiłem 70". Cenię taką postawę.

Tym natomiast indywidualnym inwestorom, którym na razie nie w głowie jest dokupywanie jakichkolwiek akcji, radzę, by zastanowili się trzy razy, nim jakieś akcje sprzedadzą, i by przyjrzeli się ofercie rynku Catalyst.

Można dotrzeć do niej przez nasze strony internetowe, i to jest łatwy sposób przekonania się, jak interesującą alternatywą mogą być obligacje przedsiębiorstw czy samorządów.

Już wkrótce może się okazać, że domy maklerskie bez przychodów z rynku IPO będą miały niższe zyski. Czekają je jednak kosztowne inwestycje związane z wdrożeniem nowego systemu transakcyjnego. Czy w związku z tym nie planujecie przesunięcia terminów?

Nowa technologia to inwestycja w biznes, który na pewno w jakimś stopniu niemal automatycznie się powiększy. Wybraliśmy najbardziej ekonomiczny sposób jej wdrożenia spośród kilku. Im dłużej będzie to trwało, tym koszty będą większe – i to zarówno bezpośrednie i pośrednie koszty wdrożenia, jak i koszty utraconych przychodów. Z tego wprost wynika, jak będziemy ten projekt realizować.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy