Wielomiesięczne szukanie i ubijanie dna

Pytania do Konrada Łapińskiego, zarządzającego funduszami Total FIZ

Aktualizacja: 26.02.2017 16:50 Publikacja: 23.08.2011 01:26

Wielomiesięczne szukanie i ubijanie dna

Foto: Archiwum

Na początku sierpnia przewidywał pan, że dno wyprzedaży zostanie osiągnięte w 2012 r. Dopiero wtedy będzie dobry moment na zakup akcji. Na czym opiera pan precyzyjne prognozy?

Ożywienie, które miało miejsce w 2009 r., w dużym stopniu było napędzane sztucznym popytem wywołanym przez sektor publiczny. Cechą charakterystyczną stymulatorów rządowych jest nietrwałość – państwa nie mogą się zadłużać w nieskończoność. Zakładałem, że efekty sztucznego pobudzania popytu zaczną wygasać mniej więcej po roku, czyli w 2011 r. – widać, że pod tym względem się nie pomyliłem. Rządy mają obecnie problemy z płynnością i wiarygodnością. Co ciekawe, nie tylko nie osiągnęły podstawowego celu, jakim było długotrwałe ożywienie gospodarki, lecz stworzyły dodatkowy problem – spowolnienie gospodarcze wywołane pobudzaniem koniunktury. Sektor publiczny musi teraz zacisnąć pasa, żeby do końca nie stracić wiarygodności. To wszystko tłumi popyt w gospodarce i tym samym napędza recesję, która czeka nas w 2012 r. Bieżący rok jest przejściowy, jednak nadchodzącą recesję widać już w danych dotyczących produkcji przemysłowej i jej coraz niższej dynamiki. Giełdowe cykle koniunkturalne również pozwalały się spodziewać w 2011 r. górki, po której naturalnie następują zniżki.

Sądząc po danych płynących z sektora przedsiębiorstw nie jest chyba tak źle. Firmy mają obecnie rekordowe ilości gotówki, jest czym finansować popyt...

Te dane świadczą o potencjale do inwestowania, nie do wydawania. Żeby inwestować, firmy muszą widzieć popyt konsumentów, a tego na razie brakuje. Nie uważam, żeby wyceny spółek były zbyt wysokie, nie w tym szukałbym przyczyn wyprzedaży, tylko w spowolnieniu gospodarczym, które na pewno zniechęci do inwestowania w akcje.

To nie są takie kursy, które „krzyczą", żeby sprzedawać, tak jak było na GPW w 2007 roku.

Dlatego nie oczekuję spadków rzędu 70 proc., tylko znacznie mniejszych. Ostatni miesiąc faktycznie był widowiskowy, jednak nie sądzę, żeby tak miał się zachowywać rynek w najbliższym czasie. Wydaje się, że czeka nas wielomiesięczne szukanie i ubijanie dna. Chyba że będziemy mieli do czynienia ze spektakularnym pogorszeniem sytuacji któregoś z państw, które borykają się z problemem nadmiernego zadłużenia. Mimo że problemy te dotyczą bezpośrednio rynku długu, rykoszetem dostają również akcje.

Czy naprawdę takie emocjonalne „przereagowanie" danych makro, z jakim mamy ostatnio do czynienia, może być barometrem koniunktury?

Moim zdaniem jest za wcześnie, by stwierdzić, że spadki ostatnich tygodni nie miały uzasadnienia czy też były „przereagowane". Będzie można to określić po kilku miesiącach. Dopiero jeśli w najbliższym czasie zaobserwujemy duże spowolnienie, na przykład ujemną dynamikę produkcji przemysłowej, będzie można ocenić, czy spadki były uzasadnione. Stwierdzanie w trakcie zniżek, że nie mają podłoża ekonomicznego, jest zbyt odważne.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy