Zarządzający ostrożnie rysują scenariusze sytuacji rynkowej

TFI coraz mniej chętnie dzielą się prognozami. Przyjmując szereg zastrzeżeń, decydują się najczęściej na tradycyjne „średnioterminowo 10 proc. w skali roku”

Aktualizacja: 24.02.2017 03:29 Publikacja: 18.11.2011 12:00

Zarządzający ostrożnie rysują scenariusze sytuacji rynkowej

Foto: GG Parkiet

W najlepszym wypadku WIG20 do końca roku może zyskać 10-15 proc., nie więcej – prognozuje Peter Bodis, dyrektor inwestycyjny w Pioneer Pekao IM. Zastrzega, że jest to prognoza obarczona dużym ryzykiem. – Warunkiem spełnienia pozytywnego scenariusza jest poluzowanie polityki monetarnej przez Europejski Bank Centralny – dodaje.

W dół czy w górę?

– Co najmniej równie prawdopodobny jest spadek o 10 proc. – uważa Grzegorz Łętocha, dyrektor inwestycyjny w BPH TFI. – Efekt stycznia ulega ostatnio przyspieszeniu, w październiku i listopadzie akcje bywają sezonowo mocne, w grudniu już niekoniecznie. Jeszcze jakiś czas wyższe ceny mogą się utrzymać, pod koniec roku mogą jednak wrócić spadki.

Optymistą jest Jacek Grel, zarządzający w BZ?WBK TFI: – Wiele spółek jest bardzo nisko wycenianych. Już teraz można znaleźć takie, które mają bezpieczny bilans z niskim zadłużeniem, dużo gotówki, dyktują ceny na swoich rynkach oraz są efektywne kosztowo. Takie spółki poradzą sobie w trudniejszych warunkach, mogą wypłacić dywidendę lub skupić własne akcje (np. ostatnia propozycja KGHM). Jeżeli nie dojdzie do załamania w strefie euro, w średnim terminie powinniśmy zarobić relatywnie więcej na akcjach niż aktywach bezpiecznych – mówi Grel.

WIG20 i dług korporacyjny

Peter Bodis przestrzega przed przywiązywaniem obecnie dużej wagi do takich wskaźników jak cena/zysk czy cena/wartość księgowa. – Niskie wyceny nie są zapowiedzią odbicia na giełdzie. Tak naprawdę akcje będą tanie nawet przez kilka lat, do momentu nadejścia prawdziwego wzrostu gospodarczego – tłumaczy.

– Trend boczny, trwający na rynkach rozwiniętych już od 11 lat, utrzyma się przynajmniej do momentu rozpoczęcia kupowania obligacji państw strefy euro na dużą skalę przez EBC – uważa Bodis. Do tego czasu radzi inwestorom zapomnieć o podejściu „kup i trzymaj". – W nadchodzących miesiącach trzeba być elastycznym, wykorzystywać zmienność na rynkach. Na giełdach znacznie lepiej będzie się sprawdzała strategia kupowania na dołkach – mówi Bodis.

Jego towarzystwo będzie inwestowało przede wszystkim w spółki z WIG20. Stopa dywidendy dla indeksu warszawskich blue chips wynosi obecnie ok. 5 proc., co oznacza, że na samym trzymaniu akcji można nieźle zarobić.

Jako najlepszą klasę aktywów na nadchodzące miesiące Bodis typuje jednak obligacje korporacyjne. Ich średnia rentowność wynosi w Polsce ok. 10 proc., a ryzyko inwestycji można ograniczyć, wybierając papiery zabezpieczone.

Wymuszone prognozy?

Sami zarządzający podchodzą do swoich prognoz z dystansem. Jeszcze w lipcu Pioneer prognozował wzrost WIG o 15 proc. do końca roku, jednak od ówczesnych poziomów. Podobnie Skarbiec TFI.

– Przedstawiciele TFI często są postawieni w sytuacji bez wyjścia. Zdają sobie sprawę z niedokładności swoich prognoz, mimo to je formułują – mówi osoba do niedawna zarządzająca funduszami akcji w jednym z TFI.

[email protected]

Opinie

Jarosław Skorulski , Prezes, Allianz TFI

Nie odważyłbym się stawiać prognoz, o ile rynek akcji wzrośnie lub spadnie w ciągu najbliższych tygodni. Szansa na 10-proc. zwyżkę do końca roku wprawdzie jest, ale nie wiadomo, na ile realna. Pozytywną informacją dla rynku – przynajmniej w krótkiej perspektywie – mogłoby być „wpuszczenie" płynności na rynek przez Europejski Bank Centralny na wzór decyzji podejmowanych wcześniej przez Fed. Ale nie brakuje też czynników ryzyka – do nich należą np. protesty we Włoszech i w Grecji. Zamiast prognozować konkretne poziomy notowań, skupiłbym się na tym, że rynek będzie zmienny. Jeżeli klient chce zainwestować w fundusze akcyjne – niech zna ryzyko. Ale dla większości lepsze będą fundusze bezpieczne, a także aktywnej alokacji czy absolutnej stopy zwrotu. W przypadku tych drugich to zarządzający podejmują decyzję o skali ryzyka. To prawda, że klienci chcą słuchać dobrych prognoz – ale jeżeli ktoś je przedstawia, powinien je dostatecznie uzasadnić. K.K.

Tomasz Matras, zarządzający, union investment TFI

Wzrost indeksu WIG o kilka procent do końca roku nie jest niemożliwy. Zmienność na rynkach uniemożliwia jednak formułowanie naprawdę prawdopodobnych prognoz. Wystarczą dwie, trzy dobre sesje i indeksy mogą być kilka – kilkanaście procent wyżej niż teraz. Niestety, nie da się wykluczyć też ruchów w drugą stronę. Rynkami finansowymi nie rządzą obecnie fundamenty. Nawet wyniki spółek często nie mają kluczowego znaczenia dla ich kursów giełdowych. Decydująca jest polityka i to, co się dzieje w strefie euro. Wystarczy, że wypowiedzi polityków zostaną odebrane pozytywnie, a indeksy pójdą w górę. Jednak średnioterminowo jesteśmy w trendzie spadkowym. Im szybciej poznamy ostateczne rozwiązanie problemów w strefie euro, tym lepiej dla rynków i tym lepsza perspektywa na kolejny rok. Jednakże duże, kilkudziesięcioprocentowe zwyżki w przyszłym roku są, moim zdaniem, mało prawdopodobne.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy