Dolar od początku sierpnia umocnił się już o blisko 6 proc. wobec euro. Inwestorów nie odstraszyło więc pozbawienie USA najwyższego ratingu AAA przez agencję ratingową Standard & Poor's, rosnące zadłużenie Ameryki czy powracające co jakiś czas prognozy recesji w amerykańskiej gospodarce. USA wciąż są atrakcyjnym miejscem do lokowania kapitału. Depozyty złożone przez zagraniczne banki w amerykańskiej Rezerwie Federalnej zwiększyły się od końca 2010 r. z 350 do 715 mld USD. Dużym instytucjom finansowym jak widać nie przeszkadza, że Fed utrzymuje swoją główną stopę procentową na poziomie 0–0,25 proc., najniższym w historii i wyraźnie niższym niż np. Europejski Bank Centralny.
Ilościowe luzowanie polityki pieniężnej zahamuje aprecjację?
Prognozy analityków wskazują, że kurs dolara wobec euro niewiele się zmieni przez następne pół roku, a w dłuższym terminie osłabi. Średnia prognoz zebrana przez agencję Bloomberga mówi, że o ile na koniec grudnia za unijną walutę będzie się płacić 1,35 USD?(wobec 1,34 USD w środę), na koniec II kwartału 2012 r. również 1,35 USD, o tyle w końcówce 2012 r. – 1,39 USD.
Co może wpłynąć na osłabienie dolara? Zdaniem analityków przede wszystkim uspokojenie sytuacji w strefie euro. Wiele będzie też zależało od polityki Fedu. Na razie Rezerwa Federalna zapowiedziała, że utrzyma stopy procentowe na obecnym, rekordowo niskim poziomie do co najmniej połowy 2013 r. Kluczowe dla kursu dolara może się jednak okazać to, czy Fed zdecyduje się na trzecią rundę ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej (quantitative easing, QE3).
Quantitative easing polega na skupowaniu przez Fed obligacji (głównie skarbowych) z rynku wtórnego. To ma za zadanie obniżyć ich rentowność i przez to zwiększyć dostępność kredytu w gospodarce. Elektroniczne pieniądze tworzone przez bank centralny na potrzeby tej operacji trafiają do banków i funduszy, które dzięki temu mają więcej środków na inwestowanie – co często prowadzi do wzrostu cen akcji i surowców. „Druk" nowego pieniądza przeciwdziała też deflacji i prowadząc do osłabienia dolara, zwiększa konkurencyjność amerykańskiego eksportu, stymulując przez to wzrost gospodarczy.
Rezerwa Federalna wstrzymuje się na razie z ogłoszeniem takiego programu. Jednakże pojawiają się już sugestie, że może się na niego zdecydować w przyszłości. Charles Evans, szef chicagowskiego oddziału Fedu, przyznał w połowie listopada, że szacowany na ten i przyszły rok wzrost gospodarczy w USA może okazać się niewystarczający, aby sytuacja na rynku pracy wyraźniej się poprawiła. Tym samym, jak dodał, prowadzona obecnie przez bank centralny polityka nie jest do końca właściwa i Fed powinien rozważyć zakupy obligacji zabezpieczonych hipotekami, a obietnica utrzymania niskich stóp procentowych do połowy 2013 r. powinna zostać rozciągnięta w czasie. Analitycy są jednak dość sceptyczni co do tego, czy dojdzie do QE3.