Giełda Papierów Wartościowych wprowadza od kwietnia dodatkowy typ zleceń – tzw. cross. Polegają one na tym, że broker wysyła na rynek sygnał o zamiarze kupna i nabycia tych samych walorów na rachunek swój lub swoich klientów.
Wymienianie się papierami to powszechna praktyka na rynku. Do tej pory większość tego typu operacji dokonywana była w ramach transakcji pakietowych – a więc zupełnie poza głównym obrotem. Zaletą w przypadku „pakietówek" jest możliwość stosowania kursu odbiegającego nawet o 40 proc. od kursu akcji spółki na GPW
– jeżeli transakcja przebiega poza godzinami sesji. W innych przypadkach odchylenie sięgać może 10 proc. Przekazanie tego typu zleceń na rynek mogłoby z jednej strony ruszyć kursem spółki, a z drugiej sprawiłoby, że do transakcji dołączyć by się mogli inni inwestorzy, poza umawiającymi się na wymianę.
Problemem może być wymóg dotyczący minimalnej wartości transakcji – dla akcji z indeksu WIG20 kwota ta to 250 tys. zł, dla spółek notowanych w systemie ciągłym – 100 tys. O ile przy sprzedaży walorów przez Skarb Państwa takie ograniczenie nie stanowi problemu (tylko w lutym, kiedy MSP sprzedawał pakiet akcji PGE, skala „pakietówek" sięgnęła 3,3 mld zł). Mniejsi inwestorzy nie zawsze mogli jednak korzystać z tego udogodnienia.
Transakcje cross nie będą podlegać ograniczeniom wielkości. Dowolność przy doborze kursu nie będzie jednak duża. GPW wykona te zlecenia tylko, kiedy deklarowana cena odpowiada zleceniom na ten walor wystawianymi przez innych inwestorów. To oznacza, że kurs wykonania mieścić się musi między najwyższą propozycją kupna a najniższą sprzedaży na rynku – czyli w obrębie tzw. spreadu.