I kwartał okazał się całkiem udany dla walut naszego regionu. Złoty umocnił się wobec dolara o niemal 11 proc., a węgierski forint o 10 proc. Interesujące trendy widoczne były również na rynkach rozwiniętych. Po kiepskiej końcówce roku, euro odrabiało straty wobec dolara, zyskując 3?proc. Mocno osłabił się jen, a frank szwajcarski zyskiwał i udało mu się na początku kwietnia nawet przejściowo przebić wyznaczoną przez Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) barierę kursu minimalnego, wynoszącą 1,20 franków za euro. Gdy konfrontuje się te zdarzenia z prognozami, widać, że wiele przewidywań analityków zupełnie się nie potwierdziło.
Węgierski blamaż
Na początku roku za dolara płacono 242 forinty, a trzy miesiące później już tylko 220 forintów. Żadna z prognoz przedstawionych przez analityków do połowy stycznia 2012 r. w prawidłowy kurs forinta na koniec I kwartału nie trafiła. Najbliżsi prawdy okazali się analitycy HSBC (prognozowali 224 forinty za dolara), najbardziej nietrafioną prognozę przedstawili analitycy Nomury (aż 267 forintów za dolara). Małą zbieżność przewidywań z rzeczywistością da się jednak usprawiedliwić. Na przełomie roku na węgierskim rynku widać było oznaki paniki. Inwestorzy gwałtownie pozbywali się forintów, gdyż przestraszyli się, że rząd Viktora Orbana doprowadzi Węgry na skraj bankructwa. Już jednak w drugiej połowie stycznia węgierscy politycy zmienili retorykę, dając nadzieję na to, że porozumieją się z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską w sprawie pomocy finansowej. Zwyżka kursu forinta zaskoczyła nawet największych optymistów, a była ona wywołana głównie przez czynniki polityczne.
Zaskoczyła analityków również aprecjacja polskiej waluty. O ile na początku roku płacono za dolara 3,44 zł, to na koniec I kwartału już tylko 3,11 zł. Średnia prognoz analityków mówiła o 3,60 zł za dolara na koniec marca. Największymi optymistami byli analitycy HSBC (prognozowali 3,36 zł za dolara), największymi pesymistami ekonomiści Credit Suisse, spodziewający się, że dolar będzie kosztował aż 3,88 zł. Podobnie jak w przypadku forinta „rozrzut" prognoz był dosyć duży, a wszystkie z nich okazały się nietrafione.
Analitycy zgodnie wskazują, że rynki wschodzące Europy skorzystały z ogólnej poprawy nastrojów inwestorów związanej z wpompowaniem na rynki przez Europejski Bank Centralny blisko 1 bln euro (w ramach operacji LTRO, czyli tanich pożyczek dla banków) oraz przejściowym złagodzeniem kryzysu w strefie euro.
Prognozy na II kwartał są dość ostrożne. Ich średnia mówi, że za dolara na koniec czerwca będzie się płacić 3,20 zł oraz 231 forintów. Najbardziej optymistyczna prognoza dla złotego (JPMorgan Chase) przewiduje 2,99 zł za dolara, najbardziej pesymistyczna (UBS) mówi już o 3,40 zł za dolara. W przypadku forinta największymi optymistami są analitycy CIB Banku, przewidujący kurs 213 forintów za dolara, największymi pesymistami eksperci Nomury, którzy spodziewają się, że na zakup jednostki amerykańskiej waluty będzie potrzeba 246 forintów.