Przyjęta przez giełdę strategia zakłada, żeby na nasz rynek przyciągnąć jak największą ilość zdalnych uczestników, co powinno szybko się przełożyć na wzrost obrotów. Udział zdalnych członków giełdy w obrotach wzrósł do 25 proc., jednak obroty na GPW nie zwiększyły się w takim samym stopniu. To w pewnym sensie może świadczyć o tym, że zdalni członkowie, z uwagi na to, że są tańsi, zabierają znaczną część lokalnych klientów rodzimym biurom. Naszym zdaniem obniżka opłat ze względu na nowy system finansowania nadzoru jeszcze bardziej uprzywilejowałaby zdalnych członków, jeśli nie będzie łączyła się z racjonalizacją zasad dostępu zagranicznych biur do naszego rynku tak przez KNF, jak i grupę kapitałową GPW jako organizatora obrotu instrumentami finansowymi.
Zarząd giełdy uważa, że pozyskiwanie zdalnych członków sprzyja rozwojowi rynku kapitałowego.
Obecna polityka kierownictwa giełdy może w przyszłości doprowadzić do marginalizacji naszego rynku kapitałowego. Przykładem giełda w Brukseli, gdzie nie było barier wejścia dla zdalnych członków. W efekcie zagraniczne firmy inwestycyjne zdominowały krajowych brokerów. Natomiast lokalne spółki zostały przeniesione na zagraniczne parkiety. Zarząd GPW nie bierze pod uwagę tego, co może się stać za pięć, dziesięć lat. Napisaliśmy w tej sprawie również pismo do ministra skarbu. Oczekujemy, że minister jako główny akcjonariusz GPW przedstawi nam swoje stanowisko odnośnie do roli GPW na rynku kapitałowym w Polsce. Czy polski rząd chce budować przyszłość rynku kapitałowego w oparciu o zdalnych członków, czy podmioty, które tu w kraju rozwijają biznes, zatrudniają ludzi i płacą podatki? Jeśli przyszłość rynku minister skarbu upatrywałby w globalnych graczach, warto popatrzeć na inne rynki, tam znajdziemy ilustrację tego, do czego może prowadzić taka polityka.
Będziemy również apelowali do ministra finansów, aby pod jego auspicjami przeprowadzić dyskusję na temat aktualizacji strategii rozwoju rynku kapitałowego „Agenda Warsaw City 2010", którą rząd przyjął w 2004 roku, a jej realizacja nigdy nie została rozliczona. Zakładała ona m.in., że misją państwa jest zapewnienie małym i średnim firmom dostępu poprzez giełdę do kapitału. A takimi spółkami nie zajmują się globalne firmy inwestycyjne, tylko krajowe biura maklerskie. Stąd w strategii znalazły się zapisy, że krajową branżę maklerską należy chronić przed globalną konkurencją. Izba Domów Maklerskich uważa, że aktualną strategię rządową pod roboczym tytułem „Agenda Warsaw City 2020", na wniosek ministra finansów, powinien przyjąć rząd wzorem tej z roku 2004.
Historia sporu giełdy z brokerami
Spór władz giełdy ze środowiskiem brokerów rozgorzał w wyniku dyskusji na temat poziomu opłat transakcyjnych. Brokerzy uznali, że opłaty giełdowe są jedne z najwyższych w Europie i mogłyby być o kilkanaście procent niższe. Sytuację pogorszył wybór w październiku 2011 r. na prezesa Izby Domów Maklerskich (IDM) Janusza Czarzastego, który w latach 2003–2009 szefował MTS-CeTo, spółce zarządzającej platformą obrotu obligacjami. Został on odwołany ze stanowiska po przejęciu MTS-CeTo przez GPW. Obecnie jest w sporze prawnym z Ludwikiem Sobolewskim – chodzi o wysokość odprawy za pracę w MTS-CeTo. Dlatego prezes giełdy uznał, że z powodu konfliktu interesu nie będzie spotykał się z szefem Izby. W połowie kwietnia odbyło się spotkanie przedstawicieli Rady Giełdy i IDM, na którym zdecydowano o powołaniu komisji mediacyjnej. Miała ona zająć się rozwiązaniem konfliktu. Komisja do dzisiaj nie zebrała się, ale prezes Ludwik Sobolewski wznowił rozmowy z brokerami. Na dniach ma przedstawić nową propozycję opłat, która uwzględnia uwagi brokerów.