W dłuższej perspektywie jednak spadek rentowności obligacji dla spółek z tego sektora odbije się bardzo negatywnie.
– W przyszłości, jeśli za miliard kupię obligacje z niższym kuponem, to oczywiście jest to dla ubezpieczycieli zła perspektywa. Staramy się jednak przed takim scenariuszem bronić, m.in. przesuwając część aktywów w inwestycje, które przynoszą większe zwroty na kapitale, a takimi jest np. dług korporacyjny – mówi Andrzej Klesyk.
Decyzje RPP odbiją się w tegorocznych wynikach spółki. – Przy miliardzie złotych różnica 1 punktu procentowego, to 10 mln złotych większego lub mniejszego zarobku. My mamy inwestycje warte prawie 40 razy tyle, zatem z grubsza licząc spadające stopy to dla nas 400 mln zł mniejszy zysk – dodaje.
Pytany o przejście członka zarządu PZU Witolda Jaworskiego na szefa konkurencyjnej firmy Allianz, Klesyk stwierdził, że strata jednego z kluczowych członków zespołu jest zawsze nieprzyjemna, ale uważa, że dla Jaworskiego propozycja objęcia funkcji prezesa to duży komplement. – Świadczy to też o tym, że rynek dostrzega to, co zostało zrobione w PZU i wartość menedżerów, którzy pochodzą z mojego zespołu, jest wysoka – dodał. Nawet w przypadku urośnięcia Allianza do pozycji mocnego konkurenta dla PZU Andrzej Klesyk nie czuje obawy.
– Kształt rynkowi nadaje pierwsza czwórka, w porywach do pierwszej szóstki graczy. Wśród nich na razie nie widzę zagrożenia. Jednak już ci aspirujący do pierwszej szóstki robią czasem głupie rzeczy, np. sprzedają polisy OC za złotówkę – dodał. Według niego ceny polis w Polsce są ciągle za niskie i jedne z najniższych w Europie.