– W ramach nowo powstałej komisji ds. likwidacji szkód w PIU wybierany był partner, doradca strategiczny. Zdecydowano się na jedną z firm, jednak później komisja rewizyjna PIU (odpowiednik rady nadzorczej – red.) podważyła wcześniejszą decyzję i wybrała ofertę konkurencji, która była o milion złotych droższa, mimo że oferowała ten sam zakres usług. Nie rozumiem, dlaczego mam być zobowiązany do bycia członkiem tej organizacji, a ponadto płacić na nią składkę – mówił Fuchs.

PIU nie zgadza się z zarzutami. – Nie wiemy, skąd prezes Franz Fuchs czerpie wiedzę. Nie jest prawdą informacja, że różnica cen w przypadku finalnych ofert wynosi milion złotych. Rzeczywista liczba jest mniej więcej trzykrotnie niższa – mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes PIU.

Firma, która wygrała rywalizację, to Boston Consulting Group. Rywalizowała z EY.

Fuchs zapowiedział, że zleci ekspertyzę prawną, która ma określić obowiązkowość należenia do PIU i płacenia składek. Jeśli tylko dostanie taką możliwość, wystąpi z Izby. Można podejrzewać, że jego śladem poszłyby też inne firmy.