Nie będzie w Polsce wysokich emerytur, jeśli nie pojawią się dodatkowe, dobrowolne oszczędności emerytalne i temu tak naprawdę głównie służy reforma systemu emerytalnego – tak uzasadniał w imieniu Rady Gospodarczej przy premierze jej pozytywne wobec zmian ustawy emerytalnej stanowisko prof. Witold Orłowski. Podkreślał, że publiczny system emerytalny, niezależnie od tego, czy składka każdego ubezpieczonego będzie kierowana w całości do ZUS, czy też dzielona między pierwszy i drugi filar (OFE), zapewni w przyszłości „bardzo, bardzo niską emeryturę".
Niepopularny III filar
Tymczasem indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego, które Polacy mogą zakładać od początku zeszłego roku, wciąż nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Podobnie jest z oferowanymi znacznie dłużej Indywidualnymi Kontami Emerytalnymi. Bez dodatkowych zachęt Polacy nie będą skłonni na oszczędzanie w trzecim filarze.
Jak wynika z raportu Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, na koniec czerwca IKZE posiadało 509 tys. Polaków, czyli jedynie 3,3 proc. osób aktywnych zawodowo. Zgromadzili oni zaledwie 80 mln zł. Na dodatek tylko na 6 proc. (30,5 tys.) kont wpłynęły w ciągu pierwszego półrocza jakiekolwiek wpłaty. Dla porównania na koniec ubiegłego roku wpłatami zasilono 33 tys. rachunków. Aktywa sięgnęły zaś wtedy 53 mln zł. W ciągu sześciu miesięcy tego roku niewiele zatem się zmieniło.
Na koniec pierwszego półrocza IKE posiadało 816,3 tys. osób, a więc 5,3 proc. aktywnych zawodowo. To oznacza nieznaczny spadek wobec końca ubiegłego roku. Wartość aktywów zgromadzonych na rachunkach IKE wyniosła 3788,3 mln zł.
Za mało zachęt
– Zarówno IKE, jak i IKZE nie okazały się rozwiązaniem, z którego Polacy korzystają masowo. W przypadku tego typu produktów dużo zależy od zachęt, które zostały skierowane do potencjalnych klientów, a te – w konstrukcji proponowanej przez ustawodawcę – wciąż wydają się być niewystarczające – mówi Mariusz Zagajewski, dyrektor departamentu indywidualnych ubezpieczeń na życie i emerytalnych w Generali. – Dalszy los obu rozwiązań będzie w dużej mierze zależny od losu funduszy emerytalnych oraz od propozycji nowej konstrukcji systemu zabezpieczenia społecznego – dodaje.