Znajomość słabych punktów rynku ułatwia jego pokonanie

Cykl prezydencki, rok zakończony piątką czy rajd św. Mikołaja to tylko niektóre ze efektów sezonowych występujących na rynkach giełdowych. Historyczne statystyki pokazują, że efekty te sprawdzają się z bardzo wysoką skutecznością.

Aktualizacja: 17.04.2015 16:01 Publikacja: 17.04.2015 06:00

Na podstawie statystyk cyklu prezydenckiego można przeprowadzić prostą predykcję zachowania indeksu

Na podstawie statystyk cyklu prezydenckiego można przeprowadzić prostą predykcję zachowania indeksu S&P500 do końca tego roku. W tym celu nakreśliliśmy trzy scenariusze związane z maksymalną, minimalną i medianą stóp zwrotu osiąganych przez indeks w okresie od IV kwartału drugiego roku prezydentury do końca trzeciego roku urzędowania. W najlepszym przypadku S&P500 rósł o 47,9 proc., w najgorszym o 1,8 proc., a mediana wyników wynosi 28,7 proc. Odmierzając te wartości od poziomu indeksu z końca września 2014 r. (1983 pkt), otrzymujemy potencjalne poziomy docelowe, odpowiednio: 2933 pkt, 2018 pkt i 2552 pkt.

Foto: GG Parkiet

Od 1885 r. do 2005 r. każdy rok zakończony piątką indeks Dow Jones Industrial Average kończył wzrostem notowań. Sumaryczna stopa zwrotu z prostej strategii, polegającej na trzymaniu długiej pozycji tylko w tych konkretnych latach, wynosi aż 368 proc. 13 zyskownych transakcji z rzędu może być oczywiście zwykłym przypadkiem, ale gdy zestawimy ów przypadek z innymi rynkowymi anomaliami, jak cykl prezydencki, rajd św. Mikołaja czy efekty stycznia i weekendowy, okazuje się, że rynki giełdowe charakteryzują się ewidentnymi nieefektywnościami. Z punktu widzenia inwestora jest to bardzo dobra wiadomość. Identyfikacja takich anomalii i dopasowanie do nich strategii inwestycyjnej zwiększa szanse na pokonanie rynku w długim terminie.

Cykl prezydencki

Z historycznych statystyk wynika, że dobrą okazją do kupna amerykańskich akcji jest początek IV kwartału drugiego roku prezydentury. Z kolei sprzedaż papierów powinna nastąpić na koniec trzeciego roku urzędowania gospodarza Białego Domu. Od 1932 r. do 2012 r. pojawiło się 20 takich sygnałów kupna akcji i wszystkie okazały się zyskowne. Średnia stopa zwrotu indeksu S&P500 we wskazanym okresie wynosi aż 25,9 proc. Największy zysk wyniósł 47,9 proc., najniższy 1,8 proc., a mediana wyników to 28,7 proc. Ostatni raz, gdy strategia ta zawiodła inwestorów, przypadł na lata 1930–1931 r. Indeks S&P500 spadł wówczas o 50 proc. – Był to ostatni okres, w którym w USA ciągle jeszcze obowiązywał standard złota, zniesiony w 1933 r. przez prezydenta Roosevelta – wyjaśnia na swoim blogu Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao.

Zdaniem ekspertów fenomen cyklu prezydenckiego wynika z faktu, że urzędujący prezydent chce maksymalizować szanse na reelekcję lub wygraną innego kandydata jego partii. W tym celu za pomocą zależnej od Białego Domu Rezerwy Federalnej głowa w państwa manipuluje przebiegiem cyklu koniunkturalnego. Bank centralny stara się zmniejszyć bezrobocie, bo to właśnie od jego poziomu zależeć będzie poparcie dla prezydenta. A że giełda wyprzedza zmiany w realnej gospodarce o kilka miesięcy, to zwyżka cen akcji zaczyna się już pod koniec drugiego roku kadencji.

Dwa tygodnie temu rozpoczął się II kwartał trzeciego roku prezydentury Baracka Obamy, więc teoretycznie amerykańska giełda ma przed sobą jeszcze osiem i pół miesiąca zwyżek (na razie tegoroczny dorobek S&P500 to zaledwie 1,6 proc.). Optymistyczny scenariusz wzmacnia jeszcze fakt, że mamy również rok, który kończy się piątką, a więc kumulują się dwa silne efekty sezonowe.

Udany przełom roku

Inwestorzy preferujący krótszy czas trzymania akcji w portfelu powinni się przyjrzeć najbardziej znanym anomaliom – rajdowi św. Mikołaja oraz efektowi stycznia. Pierwszy oznacza minihossę w grudniu, która najczęściej tłumaczona jest zwiększeniem wydatków konsumentów w okresie przedświątecznym oraz tzw. strojeniem okienek przez fundusze inwestycyjne, których menedżerowie poprawiają swoje wyniki w celu otrzymania wyższej rocznej premii. Z drugim efektem sprawa jest bardziej skomplikowana. – W błędnym mniemaniu wielu inwestorów oraz medialnych komentatorów „efekt stycznia" oznacza zwyżki na giełdach, związane z przebudową portfeli i optymalizacją podatkową. W istocie jednak ów efekt, doskonale opisany zresztą w literaturze fachowej, polega na tym, że małe spółki w pierwszym miesiącu roku rosną szybciej lub spadają mniej niż spółki najcięższe – wyjaśnia Tomasz Symonowicz, jeden z blogerów serwisu Bossa.pl.

Bez względu na dokładne przyczyny obu anomalii statystyki wskazują, że coś jest na rzeczy. Z danych za ostatnie 44 lata wynika, że grudzień jest najlepszym miesiącem w roku dla indeksu S&P500 – wskaźnik rośnie wówczas średnio o 1,7 proc. Z kolei styczeń jest trzecim najbardziej atrakcyjnym miesiącem, z przeciętną stopą zwrotu 1,4 proc.

Statystyki dla rodzimego rynku akcji, choć obejmujące znacznie krótszy okres, również napawają optymizmem. W ciągu ostatnich 19 lat indeks WIG rósł w grudniu średnio o 2,7 proc. Mało tego, wskaźnik notował zwyżki w 13 na 19 badanych okresów, co oznacza 68-proc. skuteczność. Styczeń okazuje się jeszcze lepszy pod względem zysków. Średni wynik w pierwszym miesiącu roku wynosi 4,4 proc., przy czym WIG zyskiwał w 11 na 19 przypadków.

Nocny zarobek

Krzysztof Borowski, prof. SGH, który często gości z komentarzami na łamach „Parkietu", badał w zeszłym roku zyskowność strategii inwestycyjnych, które zakładają kupno portfela akcji replikującego dany indeks giełdowy na koniec danej sesji i jego sprzedaż na otwarciu sesji kolejnej. Celem badania było wykazanie, że rynki wykazują nieefektywność nawet w tak krótkich terminach. Borowski przebadał aż 15 indeksów: Nikkei, DAX, CAC 40, FTSE 100, Bovespa, Buenos, Hang Seng, MEX, S&P 500, All-ordinaries, Shanghai (B-shares), DJIA, BUX, TSE 300 i WIG. Okazało się, że dla 11 rynków przynajmniej raz w tygodniu (np. z poniedziałku na wtorek lub w weekend) strategia trzymania akcji przez noc dawała statystycznie istotną przewagę. W najlepszym przypadku średnia nominalna stopa zwrotu wyniosła 7,8 proc. (tyle średnio można było zarobić w ciągu roku, konsekwentnie inwestując według założeń strategii). – Niestety, wykorzystanie występujących nieefektywności jest niezmiernie utrudnione ze względu na wysokość prowizji maklerskich. Jeśli weźmiemy pod uwagę najwyższą nominalną stopę zwrotu 7,8 proc., wtedy przy 52 transakcjach kupna/sprzedaży (w obie strony mamy łącznie 104 transakcje) nominalna stopa zwrotu na jedną transakcję byłaby równa 0,075 proc. (w ujęciu arytmetycznym). Prowizja niższa niż 0,075 proc. w przypadku akcji jest obecnie niemożliwa do uzyskania w polskich biurach maklerskich – tłumaczy Borowski. Choć koszty transakcyjne niwelują zyskowność badanych anomalii, ich występowanie zostało potwierdzone. Oznacza to, że notowania instrumentów giełdowych mają tendencje do powtarzania określonych schematów zachowań, które dają inwestorom rynkową przewagę.

piotr.zają[email protected]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy