Dodatkowa danina może być gwoździem do trumny dla rynku

Jeszcze polski rynek kapitałowy dobrze nie otrząsnął się po zmianach w OFE, a już niedługo może spaść na niego kolejna plaga. Tym razem chodzi o podatek transakcyjny, który już teraz wywołuje przerażenie.

Aktualizacja: 06.02.2017 17:35 Publikacja: 01.10.2015 11:00

Dodatkowa danina może być gwoździem do trumny dla rynku

Foto: Archiwum

Jego wprowadzenie po wygranych wyborach parlamentarnych rozważa Prawo i Sprawiedliwość. Eksperci nie mają złudzeń: jeśli pomysł ten wejdzie w życie, będzie to potężny cios nie tylko dla samych instytucji, które będą musiały zapłacić kolejną daninę, ale także dla całego rynku.

Czarny scenariusz

Poseł PiS Henryk Kowalczyk potwierdził „Parkietowi", że wprowadzenie podatku transakcyjnego jest jedną z opcji branych pod uwagę przez jego partię. Proponuje ona, aby wszystkie operacje instrumentami finansowymi były obciążone podatkiem w wysokości 0,14 proc. Dla obrotu pochodnymi obowiązywałaby natomiast stawka 0,07 proc.

Powiedzieć, że rynek kapitałowy jest zszokowany tymi pomysłami, to tak jakby nic nie powiedzieć. Eksperci na propozycji PiS nie zostawiają suchej nitki. Ich zdaniem wprowadzenie podatku transakcyjnego zdecydowanie obniży konkurencyjność naszego rynku.

– Wprowadzenie podatku transakcyjnego znacząco osłabiłoby domy maklerskie, giełdę, cały rynek kapitałowy, a przez to także gospodarkę. Zwiększą się koszty transakcyjne, a to może sprawić, że wielu inwestorów zacznie się wycofywać z Polski i przenosić do innych krajów. To oczywiście zmniejszy płynność, która jest jednym z czynników wpływających na atrakcyjność rynku. Firmy będą miały utrudniony dostęp do kapitału na rozwój, co w efekcie wpłynie negatywnie na całą gospodarkę – podkreśla Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.

Krzysztof Polak, dyrektor BM Alior Banku, mówi wprost: skutki wprowadzenia podatku będą opłakane. – To będzie oznaczać katastrofę dla polskiej giełdy i pośredników. Należy pamiętać, że wyeliminuje to dużą część transakcji i doprowadzi do istotnego spadku płynności, a tym samym realności wycen. Inwestorzy będą szerokim łukiem omijać ten rynek, gdyż nie będzie on dla nich atrakcyjny, tylko drogi i nieefektywny – uważa.

– Nie znamy niestety pełnej propozycji przepisów dotyczących ewentualnego podatku od transakcji finansowych, znamy tylko ogólne założenia, więc trudno oceniać, jaki wpływ może mieć taki podatek. Jednak nawet z tego, co już wiemy, wynika, że z pewnością obciążone nim byłyby transakcje giełdowe, a koszty na początku poniosłyby najprawdopodobniej strony transakcji. Zmniejszyłoby to obroty na GPW ze szkodą dla całego rynku. Ogólnie cała koncepcja wygląda na mocno niedopracowaną. Nie wiadomo np., jakim sposobem zostały wyliczone potencjalne dochody z tego podatku – wskazuje Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Millennium DM.

Kto zapłaci?

Według PiS nowy podatek miałby dać budżetowi około 1,5 mld zł. Zapłacić miałyby go instytucje finansowe (m.in. banki, domy maklerskie, TFI czy ubezpieczyciele), choć eksperci nie mają złudzeń, że koszt ten zostanie przerzucony także na klientów. – Każdy podatek obciąża ostatecznego klienta, czyli w przypadku rynku kapitałowego – inwestora indywidualnego, bo instytucjonalny pójdzie tam, gdzie takiego kosztu nie będzie. Ewentualny nowy podatek byłby kolejnym bardzo istotnym obciążeniem dla krajowych inwestorów, z jakim muszą się liczyć w najbliższych miesiącach – tym poważniejszym, że bezpośrednio uderzającym w płynność na rynku. Mógłby on ostatecznie zniechęcić wiele osób do inwestowania. Mam jednak nadzieję, że to tylko „kaczka polityczna" związana ze zbliżającymi się wyborami, o której wszyscy szybko zapomną – a najszybciej sami pomysłodawcy – mówi Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.

Zdaniem Stanisława Kluzy, byłego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, koszt podatku transakcyjnego zostanie rozłożony po części na instytucje, które mają go zapłacić, a po części na ich klientów. Nie to jest jednak najważniejsze. – Ważniejsze jest pytanie, jakie będzie on miał konsekwencje dla całego rynku. Na pewno będę to skutki fiskalne. Z drugiej strony istnieje jednak ryzyko, że podatek ten przełoży się na wolniejszy rozwój sektora finansowego. Praktyka pokazuje, że podatek od transakcji ma sens, jeśli jest wprowadzany wszędzie. Jeśli natomiast są kraje, w których tego podatku nie ma, istnieje niebezpieczeństwo, że kapitał będzie przepływał właśnie w kierunku takich miejsc – zaznacza Kluza. A takich wciąż jest wiele. Najlepszym przykładem jest Wielka Brytania, która wciąż opiera się wprowadzeniu u siebie podatku transakcyjnego.

[email protected]

Opinia

Paweł Tamborski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie

Obecnie należy się skoncentrować na wsparciu dla krajowego rynku kapitałowego, żeby dalej i w coraz większym stopniu był w stanie efektywnie finansować rozwój polskiej gospodarki. Propozycja obciążenia go tego typu podatkami nie będzie temu służyć. Należy się spodziewać, że podatek FTT obniży konkurencyjność polskiego rynku i w dalszej perspektywie spowoduje, że inwestorzy przeniosą się do krajów, w których ten podatek nie obowiązuje. Ryzyko to dotyczy nie tylko międzynarodowych inwestorów, dla których Polska jest jednym z wielu rynków, ale również polskich, którzy coraz częściej wychodzą za granicę i koszty transakcyjne mają dla nich znaczenie. Bazując na szacunkach Komisji Europejskiej, po wprowadzeniu FTT należy się liczyć z około 25-proc. spadkiem obrotów na rynku akcji i 80-proc. spadkiem na rynku derywatów, przy czym wpływ ten będzie mniejszy dla klientów stosujących strategie długoterminowe na rynku akcji (- 20 proc.), a większy na rynku derywatów i dla klientów stosujących strategie krótkoterminowe oraz animatorów rynku (50–90 proc.). Warto też przypomnieć, że w przeszłości wprowadzono w Polsce 0,2-proc. podatek od transakcji giełdowych i szybko się z niego wycofano, bo realne wpływy do budżetu były dramatycznie niższe, niż zakładano. Spowodowało to także duży spadek obrotów. Tym razem bardzo prawdopodobny jest taki sam scenariusz, że realne wpływy do budżetu z FTT będą niższe niż zakładane, a negatywne skutki dla rynku – znaczące. Jakkolwiek 11 z 28 krajów UE wprowadziło lub zastanawia się nad wprowadzeniem tego podatku, to najistotniejsze rynki – m.in. Wielka Brytania – odrzucają ten pomysł, co prawdopodobnie jeszcze bardziej umocni ich pozycję oraz spowoduje transfer kapitału i aktywności na te rynki oraz przyczyni się do zmarginalizowania polskiego rynku kapitałowego. PRT

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy