- Płaca minimalna jest waloryzowana. Podniesienie do 12 złotych za stawkę godzinową na umowach o pracę wiąże się z podniesieniem minimalnej płacy. Jeśli pani jest przeciwna, żeby tym ludziom, którzy pracują za dziewięć, osiem, dostają minimalne wynagrodzenie na poziomie 1750 zł, to gratuluję. Proszę to młodym ludziom (powiedzieć), na pewno zachęci pani młodych ludzi, że nie będą wyjeżdżać - ripostowała Kopacz.
Ostrożnie z pieniędzmi
Pieniądze z budżetu trzeba wydawać racjonalnie - zgodziły się premier Ewa Kopacz i wiceprezes PiS Beata Szydło. Szydło podkreślała, że w Polsce jest dość pieniędzy, trzeba tylko wydawać je na priorytety i trzymać dyscyplinę; Kopacz ostrzegała przed rozdawaniem miliardów lekką ręką.
Uczestniczki debaty były pytane o to, co zrobić, żeby lepiej wydawać pieniądze budżetowe.
- Trzeba mieć program, trzeba mieć plan, trzeba mieć strategię, ale też trzeba mieć ludzi, którzy będą rozumieli te potrzeby lokalne i będą te pieniądze wydawali z rozmysłem. Bo w Polsce jest naprawdę bardzo dużo pieniędzy - powiedziała Szydło.
Dodała, że na pytania polityków PO o to, komu zostaną zabrane pieniądze, aby zrealizować pomysły PiS-u, ona odpowiada, że nikomu w Polsce nie trzeba zabierać, ponieważ w Polsce jest dość pieniędzy. Jak mówiła, trzeba tylko dobrze i uczciwie rządzić oraz wybierać priorytety.
- Dla mnie tymi priorytetami to jest dzisiaj właśnie program dla młodych ludzi, wsparcie, program dla przedsiębiorców. Po pierwsze, nie może być tak, że są realizowane inwestycje, które potem nie są kończone, albo tak jak było w przypadku np. autostrad. Przy ich realizacji firmy polskie, ich podwykonawcy tracili swoje miejsca pracy, ponieważ upadły, bo nie było w odpowiednim czasie wynagrodzeń - powiedziała wiceprezes PiS.
Dodała, że 60 proc. unijnych środków trafia z powrotem do firm, które są spoza Polski.
- My musimy zrobić wszystko, żeby to właśnie polscy przedsiębiorcy mogli realizować i tutaj budować swój kapitał. Druga kwestia, realizacja inwestycji, które potem są zaniechane. Ja przypomnę (...), jaki jest los chociażby projektu z elektrownią atomową. Wydano na to miliony, setki milionów złotych i dzisiaj okazuje się, że pani przewodnicząca (Kopacz - PAP) mówiła, że nie zamierza tego realizować - powiedziała Szydło.
Zaznaczyła, że potrzebne jest wydawanie pieniędzy na priorytety, dobre zarządzanie, trzymanie się dyscypliny budżetowej i "widzenie problemów Polaków".
Kopacz zgodziła się, że pieniądze budżetowe trzeba wydawać racjonalnie.
- Pani dzisiaj mówi, że wielką szansą jest solidne realizowanie budżetu. Ja powiem. Wtedy kiedy państwo obiecujecie, a kiedy pani pryncypał polityczny mówi: "o tak, znajdę bilion złotych" - to raczej jest to dalekie od odpowiedzialności za ten budżet - oceniła Kopacz.
Przypomniała, że Komisja Europejska zdjęła z Polski procedurę nadmiernego deficytu.
- Pani sobie zdaje sobie sprawę, że oprócz tej procedury nadmiernego deficytu dzisiaj w ustawie jest reguła wydatkowa (...). Mam nadzieję, że pani kierując się tym zdrowym rozsądkiem i swoją wiedzą, powstrzyma pani kolegów, którzy dziś tak lekką ręką rozdają miliardy złotych - powiedziała Kopacz.
Jak mówiła, Szydło dokładnie wie, że wydatki proponowane przez PiS będą przyczyną wielkiej dziury budżetowej.
- Mało tego, pani szef polityczny powiedział, że dzisiaj można w końcu zwiększyć deficyt o 0,5 proc. PKB. Ja powiem pani tak - jeśli to zrobi, to natychmiast będziemy mieli regułę wydatkową, a ci, którzy dzisiaj liczą już pieniądze, które w nowej perspektywie unijnej mogłyby wrócić tu, do Polski (...), niestety nie dotrą do Polaków. Mało tego, rolnicy, wy już uważajcie, bo w pierwszej kolejności to wam zabiorą dopłaty bezpośrednie - ostrzegała premier.
Kosztowne obietnice
W czasie rządów PiS powstało 1,3 mln miejsc pracy, obniżyliśmy podatki, a wzrost gospodarczy wynosił blisko 7 proc. - przekonywała kandydatka PiS na premiera Beata Szydło. Premier Ewa Kopacz oceniła, że program PiS to tylko i wyłącznie kosztowne obietnice.
Kopacz i Szydło były pytane podczas poniedziałkowej debaty telewizyjnej, jakich błędów nie powtórzą z własnej kadencji, jeżeli wygra ich partia.
Szydło oceniła, że o latach, kiedy rządziło PiS, można mówić jako o czasie bardzo dobrym dla polskiej gospodarki.
- Wtedy mieliśmy wzrost (gospodarczy) na poziomie blisko 7 proc., ponad 6 proc. przez te dwa lata. To był ten czas, kiedy powstało 1 mln 300 tys. miejsc pracy. To był czas, kiedy obniżaliśmy podatki (...), podatki osobiste, ale i też dla przedsiębiorców. To był czas dobry dla polskiej gospodarki - wyliczała.
- Jeżdżąc po Polsce, bardzo często słyszę, jak przychodzą przedsiębiorcy, i to nie tylko nasi zwolennicy. (...) Mówią tak: za waszych czasów nam, przedsiębiorcom, dobrze się żyło, gospodarka się rozwijała - mówiła.
Kandydatka PiS na premiera dodała, że w ten sam sposób o gospodarce mówi również Jan Krzysztof Bielecki, związany - jak podkreśliła - z Platformą Obywatelską.
- Powiedział, że to dzięki mądrej polityce gospodarczej Polski udało się Platformie Obywatelskiej przejść przez kryzys suchą stopą. To są fakty - wskazała.
Szydło powiedziała, że ma ambitny program naprawy Polski.
- Jeżeli ten program chcemy zrealizować, te wszystkie sprawy, które mamy, te projekty ustaw, które tutaj do państwa przynoszę, to Polska potrzebuje stabilnego rządu. Potrzebuje współpracy z prezydentem i potrzebuje rządu, który będzie silny, a nie targany ciągłymi koalicyjnymi zamieszkami - oceniła.
Z kolei premier Ewa Kopacz ironizowała na temat sukcesów PiS.
- Te sukcesy to trzy tysiące mieszkań, które żeście wybudowali (PiS mówiło w kampanii 2005 r. o trzech milionach mieszkań - PAP). Teraz zamierzacie budować następne już za kwotę 2,5 tysiąca bodajże nie więcej niż trzy (tysiące złotych) za metr kwadratowy. To wreszcie wasze bezpieczeństwo energetyczne - mówiła. Jak dodała, za rządów PiS wybudowano 80 km gazociągów przesyłowych, a w czasie rządów PO - 1236 km.
- Jak możecie mówić dzisiaj, że wy chcecie stabilności i rozwoju gospodarki, kiedy nie dostrzegacie, że w ciągu tych ostatnich lat skumulowany wzrost gospodarczy to było 24 proc., kiedy w krajach Unii Europejskiej było 0,8 proc.? Jeśli dzisiaj mówicie, że będziecie w stanie rozbudować tę Polskę swoim programem, to ja go jeszcze nie znam. Jak na razie są tylko i wyłącznie obietnice, i to kosztowne obietnice - mówiła Kopacz.