Po wrześniu tegoroczne potrzeby pożyczkowe rządu (154,8 mld zł brutto wg. ustawy budżetowej) były pokryte już w 93 proc. Tymczasem wcześniej w październiku resort pozyskał 5,6 mld zł na przetargu zamiany obligacji (zalicza się to na poczet finansowania potrzeb pożyczkowych brutto, czyli uwzględniających koszty wykupu obligacji). To oznacza, że przychody z czwartkowego przetargu będą finansowały już przyszłoroczne potrzeby pożyczkowe.

Ministerstwo Finansów planowało sprzedać papiery o wartości od 5 do 8 mld zł, przy czym górną granicę tego przedziału obniżyło z 10 mld zł. Popyt sięgnął 10,5 mld zł. Najbardziej przewyższył podaż w przypadku dwuletnich papierów OK0717, z których resort pozyskał 958 mln zł na przetargu podstawowym i 125 mln zł na uzupełniającym. Rentowność tych obligacji odpowiadająca cenie minimalnej wyniosła dzięki temu 1,56 proc., w porównaniu do 1,77 proc. we wrześniu, gdy były poprzednio oferowane.

Resort finansów sprzedał też pięcioletnie obligacje PS0421 za blisko 5,7 mld zł oraz dziesięcioletnie obligacje DS0726 za ponad 1,3 mld zł. Rentowności tych serii papierów wyniosły odpowiednio 2,19 proc. oraz 2,78 proc., w porównaniu do 2,29 i 2,87 proc. na październikowym przetargu zamiany.

- Otoczenie zewnętrzne wciąż sprzyja tej klasie aktywów (obligacjom – red.), co warto wykorzystywać w celu prefinansowania przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych. Wprawdzie ryzyko, że Fed rozpocznie cykl podwyżek stóp procentowych w grudniu br.. co jest naszym podstawowym scenariuszem, może wywołać presję na wzrost rentowności polskich obligacji, to oczekiwania, że Europejski Bank Centralny, a może także polska Rada Polityki Pieniężnej, będą dalej łagodzić politykę, powinny neutralizować ten efekt – zauważył w przedaukcyjnym raporcie Arkadiusz Urbański, ekonomista z banku Pekao.