Ta kwota obejmuje zwrot kosztów spreadów walutowych i przeliczenia kapitału wszystkich kredytów po tzw. sprawiedliwym kursie waluty obcej. Biorąc pod uwagę te szacunki, około 70 proc. sektora bankowego może zanotować stratę – podkreśla NBP w raporcie na temat stabilności systemu finansowego. Sam koszt zwrotu spreadów oszacowano na około 9 mld zł, a bezpośrednie koszty przeliczenia kredytów po kursie sprawiedliwym to 35 mld zł. Gdyby z restrukturyzacji skorzystali tylko kredytobiorcy z lat 2007–2008 (dla tej grupy propozycja prezydencka jest najbardziej opłacalna), to koszty przeliczenia rat wyniosłyby około 29 mld zł.

NBP zaznacza, że są to wyliczenia przy uproszczonych założeniach, ponieważ dokładniejsze może zrobić jedynie Komisja Nadzoru Finansowego (mają być w marcu).

Jednak nie są to wszystkie koszty wynikające z propozycji ustawy frankowej. Banki musiałyby też ponieść koszty zamknięcia pozycji walutowej wynikającej z przewalutowania portfela. To z kolei wywołałoby znaczny popyt na waluty obce i w konsekwencji osłabienie złotego. W przypadku wzrostu kursu CHF/PLN o około 10 proc. w stosunku do przyjętego w wyliczeniach poziomu z 15 stycznia 2016 r. , łączne koszty restrukturyzacji i zwrotu spreadów wzrosłyby o około 13 mld zł.

Jednocześnie Andrzej Raczko, wiceprezes banku centralnego, przypomniał, że nigdy NBP nie uważał, że problem kredytów frankowych to wyłącznie efekt niefrasobliwości kredytobiorców i dwa lata temu prezes Belka rozmawiał z bankami, sugerując podjęcie kroków, które by zneutralizowały ten problem. – Jednak nie można abstrahować od skutków proponowanych regulacji – dodał. W opinii NBP strata wynikająca z przeliczenia kapitału po tzw. kursie sprawiedliwym powinna być ujmowana jednorazowo w wyniku banków.