W artykule z 14 listopada zwracaliśmy uwagę, że – w związku ze zwiększonym zakresem obowiązków, którym będą musieli sprostać depozytariusze funduszy – stawki za ich usługi mogą wzrosnąć

. Mówił o tym otwarcie Norbert Jeziolowicz, dyrektor zespołu bankowości detalicznej i rynków finansowych Związku Banków Polskich. Pisaliśmy również, że banki nie chcą więcej świadczyć usług depozytariusza niektórym niedużym TFI, wyspecjalizowanym w funduszach zamkniętych. W miejsce banków mogą wkroczyć brokerzy; takie plany mają między innymi Q Securities i HFT Brokers.

Ale w pierwszych dniach grudnia również duże TFI, należące do międzynarodowych grup kapitałowych, poskarżyły się, że depozytariusze postawili je pod ścianą, zwiększając stawki o 50–100 proc. i nie zostawiając czasu na negocjacje lub ewentualną zmianę depozytariusza (zgodnie z ustawą o funduszach inwestycyjnych fundusz musi go mieć). Z naszych informacji wynika, że jednym z najtwardszych negocjatorów był Bank Pekao. – Znowelizowana w czerwcu br. ustawa o funduszach inwestycyjnych, która implementuje do prawa krajowego dyrektywy UCITS V i AIFMD/ZAFI, powoduje m.in. wzrost odpowiedzialności banków depozytariuszy za przechowywanie aktywów i obowiązek zwrotu utraconych przez fundusz aktywów, jak również wprowadza nowe czynności kontrolne (m.in. monitorowanie przepływu środków, weryfikacja procedur po stronie funduszu etc.) dokonywane przez banki depozytariuszy. Zwiększona ilość czynności kontrolnych wraz ze zwiększoną odpowiedzialnością banków, które w poprzedniej ustawie nie istniały, powoduje dostosowanie polityki cenowej do nowego zakresu obowiązków i zadań wykonywanych przez banki – komentuje biuro prasowe Pekao.

Opisana sytuacja nie jest jednak reprezentatywna dla całego rynku. Część TFI porozumiała się z depozytariuszami już kilka tygodni temu. – Temat rzeczywiście nie był łatwy, bo trzeba było renegocjować nie tylko stawki, ale i zakres umów z depozytariuszami – przyznaje wiceprezes jednego z giełdowych TFI. – Ale nie płacimy naszemu depozytariuszowi dużo więcej niż przed zmianą w przepisach – dodaje. – Faktycznie podnieśliśmy stawki – zgadza się nasz rozmówca w jednym z banków. – Ale nie o 50–100 proc., tylko 20–30 proc.

To klienci TFI pośrednio poniosą finansowe konsekwencje tej zmiany, ale inwestorzy detaliczni nie powinni jej odczuć we własnych kieszeniach. Do tej pory za usługi depozytariusza fundusze otwarte, a więc pośrednio ich uczestnicy, płaciły 0,018–0,04 proc. wartości aktywów rocznie, które pomniejszały stopę zwrotu netto funduszu. Po wzroście o 20–30 proc. wciąż nie będzie to koszt widocznie wpływający na wyniki inwestycyjne.