O ile powrót inflacji okazał się korzystny dla rynku akcji, o tyle dla oszczędzających na lokatach wzrost wskaźnika cen oznacza realny spadek wartości zgromadzonego kapitału (w poprzednich miesiącach deflacja powodowała realny wzrost dochodów z lokat).
Gorszy czas dla depozytów
Według GUS inflacja w styczniu wynosiła 1,8 proc. w ujęciu rok do roku, tymczasem z danych NBP wynika, że średnie oprocentowanie nowo zakładanych depozytów gospodarstw domowych ogółem w grudniu sięgnęło tylko 1,5 proc. (dla firm było to zaledwie 1,2 proc.). Według prognoz już za parę miesięcy inflacja może przyspieszyć do 2 proc., zaś w III kwartale może być już wyraźnie wyższa od celu inflacyjnego NBP na poziomie 2,5 proc., ale oprocentowanie lokat bankowych najpewniej nie wzrośnie, bo na podwyżki oficjalnych stóp procentowych jeszcze się nie zanosi (według oczekiwań Rada Polityki Pieniężnej podniesie je najwcześniej na początku przyszłego roku).
Oznaczać to będzie, że realne oprocentowanie lokat będzie ujemne i przez pewien czas może sięgnąć nawet minus 1 proc. Wartość złotowych depozytów oraz innych zobowiązań banków i SKOK wobec gospodarstw domowych pod koniec 2016 r. wyniosła 665 mld zł, więc realnie wartość oszczędności stopnieje o 6,7 mld zł (nie uwzględniając wpłat zasilających depozyty w kolejnych miesiącach).
Struktura oprocentowania oszczędności nie jest jednak jednolita. Z kwoty 665 mld zł aż 54 proc. (rekordowy poziom i w ostatnich miesiącach systematycznie rośnie) stanowią depozyty bieżące (rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe, konta osobiste), zaś pozostałe 46 proc. to depozyty terminowe (wyżej oprocentowane lokaty). Te pierwsze są bardzo nisko oprocentowane (to tzw. osad bankowy) – średnio na poziomie zaledwie 0,5 proc. rocznie, co powoduje, że już teraz ich realne oprocentowanie wynosi średnio minus 1,3 proc.
– Niskie oprocentowanie lokat oraz brak atrakcyjnych alternatyw inwestycyjnych spowodowało, że klienci pozostawiają środki na ROR lub kontach oszczędnościowych – to zjawisko pozytywne dla wyniku odsetkowego banków, ze względu na możliwość obniżenia kosztów finansowania. Jednocześnie nie pomaga to wynikowi z prowizji, związanemu z rynkiem kapitałowym – tłumaczy Mateusz Krupa, analityk Erste Securities. W najbliższych miesiącach oczekuje kontynuacji trendu.