Produkt krajowy brutto to tak powszechna miara aktywności ekonomicznej, że termin ten stał się nieomal synonimem gospodarki. Mówimy, że gospodarka urosła o 3 proc., mając na myśli właśnie zwyżkę PKB. Choć na pierwszy rzut oka jest to tylko niewinny językowy uzus, ma on praktyczne konsekwencje. To, jakich wskaźników używamy do oceny gospodarczej rzeczywistości, ma bowiem wpływ na to, jak tę rzeczywistość kształtujemy. A kierunek zmian niekoniecznie jest taki, jakiego życzyłaby sobie większość ludzkości. Pytanie o to, jak mierzyć rozwój gospodarki, jest więc na dobrą sprawę pytaniem o cele polityki gospodarczej.
Bogactwo to nie to samo co szczęście
Na ten trudny, ale aktualny temat porozmawiają uczestnicy sesji „Czy PKB odda pole indeksowi szczęścia?", która odbędzie się w czwartek, drugiego dnia EFNI. Wśród nich będzie Romina Boarini, koordynatorka ds. inicjatywy na rzecz inkluzywnego wzrostu Organizacji ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Ta paryska organizacja jest w awangardzie poszukiwań nowych metod mierzenia rozwoju gospodarczego, które mają brać pod uwagę nie tylko stan posiadania ludzi, ale też inne aspekty wpływające na jakość ich życia. W dyskusji udział wezmą ponadto Salvatore Babones, socjolog z Uniwersytetu w Sydney, Edoardo Campanella, ekonomista z banku UniCredit, Elżbieta Mączyńska-Ziemacka, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, oraz Petr Zahdradník, doradca prezesa Czeskiej Izby Handlowej.
O tym, że poziom PKB – czyli wartość tzw. finalnych dóbr i usług wyprodukowanych na terenie danego kraju w danym okresie, która z definicji musi być równa dochodom kapitału i ludzi w tę produkcję zaangażowanych – nie jest tożsamy z jakością życia, wiadomo co najmniej od 1974 r. William Easterlin zauważył wówczas, że nie istnieje wyraźna zależność między poziomem dochodu per capita w danym kraju a zadowoleniem z życia jego mieszkańców.
Paradoks Easterlina dobrze ilustruje ranking Better Life, publikowany od kilku lat przez OECD. Bierze on pod uwagę 20 kryteriów jakości życia, pogrupowanych w 11 obszarach: mieszkalnictwo, dochody, praca, wspólnota, edukacja, środowisko, zaangażowanie społeczne, zdrowie, satysfakcja z życia, bezpieczeństwo, równowaga między pracą a czasem wolnym. Rankingiem obecnie objętych jest 38 państw, w tym trzy spoza OECD. Przy założeniu, że wszystkie wymiary są równie ważne dla dobrobytu, najlepiej żyje się obecnie w Norwegii, Australii, Danii, Szwajcarii i Kanadzie. Są to kraje zamożne, ale np. Irlandia charakteryzuje się wyższym poziomem PKB per capita niż trzy spośród nich, a w rankingu Better Life jest dopiero 17. Jakość życia w Polsce jest zaś według tego zestawienia zbliżona do tej, jaką cieszą się zamożniejsi Włosi i Koreańczycy.