Europejski Bank Centralny pozostawił swoją główną stopę procentową na poziomie 4,5 proc., a stopę depozytową na poziomie 4 proc. Takiej decyzji powszechnie się spodziewano. EBC nie zapewnił jednak rynkom gołębiej niespodzianki. Wyraźnie studził nadmierne oczekiwania dotyczące obniżek stóp procentowych, które (według części inwestorów) mogłyby zacząć się już w marcu. Zdecydował również, by w drugiej połowie przyszłego roku zwolnić tempo reinwestowania przychodów z programu pandemicznego skupu obligacji (PEPP) i zakończyć ten proces wraz końcem 2024 r.
„Przyszłe decyzje Rady Prezesów zapewnią, że stopy procentowe pozostaną na odpowiednio restryktywnych poziomach tak jak to będzie konieczne” – stwierdzono w komunikacie z posiedzenia EBC.
Nie opuszczać gardy
– W grudniu inflacja może wzrosnąć z powodu efektów bazowych związanych z cenamii energii. W przyszłym roku będzie ona hamowała wolniej, również z powodu efektów bazowych – powiedziała Christine Lagarde, prezes EBC. Jej instytucja przedstawiła nowe prognozy dla inflacji oraz wzrostu gospodarczego dla strefy euro. Projekcja dla PKB na 2023 r. została obcięta z 0,7 proc. do 0,6 proc., a na 2024 r. z 1 proc. do 0,8 proc. Inflacja konsumencka ma natomiast wynieść średnio 5,4 proc. w 2023 r., 2,7 proc. w 2024 r. i 2,1 proc. w 2025 r.
– Absolutnie nie powinniśmy opuszczać gardy – zadeklarowała Lagarde. Dodała, że podczas posiedzenia Rady Prezesów w ogóle nie rozmawiano o przyszłych obniżkach stóp procentowych.
– Obecnie nadal sądzimy, że przejście EBC do w pełni gołębiego stanowiska będzie bardziej stopniowe, niż spodziewają się rynki. Potwierdzają to najnowszy komunikat z posiedzenia i nowe projekcje gospodarcze – twierdzi Carsten Brzeski, ekonomista ING. Jego zdaniem, by doszło do spodziewanych przez rynek cięć stóp o 150 pkt baz., potrzebna byłaby większa dekoniunktura gospodarcza lub spadek inflacji poniżej 2 proc.