Już o 2,5 proc. umocniła się w tym roku do złotego waluta znad Wełtawy, a efekty można obserwować w miejscowościach przygranicznych, gdzie Czesi chętnie robią zakupy po polskiej stronie. Zdaniem Piotra Matysa, analityka firmy doradczej InTouch Capital Markets, główną przyczyną jest fakt, że czeskie władze monetarne – w przeciwieństwie do polskich – wprost deklarują preferencję dla silnej waluty. Sygnał do ostatniego powrotu umocnienia korony dał kolejny przykład ich bardziej jastrzębiej retoryki.
Na ostatniej konferencji prezes Narodowego Banku Czech (CNB) Aleš Michl stwierdził, że wśród czeskich decydentów nikt nie myśli o obniżaniu stóp. Tymczasem w Polsce prezes Adam Glapiński nie wyklucza łagodzenia polityki jeszcze pod koniec bieżącego roku. Jak zauważa Matys, sama różnica w stopach procentowych pomiędzy Czechami a Polską jest niewielka, bo wynosi zaledwie 25 pb. na korzyść Czech.
– Korona bije rekordy siły wobec złotego głównie za sprawą bardziej jastrzębiej retoryki CNB. Ostatni komunikat banku wyraźnie zaznacza, że rynki finansowe zbyt wcześnie zaczynają uwzględniać w cenach obniżkę stóp procentowych – komentuje analityk.
Jak dodaje, przy preferencji Czechów dla silniejszej waluty łatwiej jest im sobie radzić z presją inflacyjną wynikającą z czynników zewnętrznych, takich jak wysokie ceny energii na światowych rynkach. W 2022 r. CNB interweniował na rynku, sprzedając euro, aby doprowadzić do umocnienia korony, używając tego jako ważnego instrumentu do walki z inflacją.