W trakcie ostatniej hossy, która rozpoczęła się po wyznaczeniu przez benchmarki dna w okresie wybuchu pandemii, indeksy śrubowały nowe rekordy. Wszystko zmieniło się na początku 2022 r. Pierwsza połowa roku na Wall Street była najgorsza od dekad.
Fatalny start
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2022 r. indeks S&P 500 spadł o 20,6 proc. Ostatni raz, kiedy indeks S&P 500 spadł tak bardzo w pierwszej połowie roku, miał miejsce w 1970 r. Inne benchmarki z Wall Street straciły jeszcze więcej. Indeks małych spółek Russell 2000 spadł o 24 proc., co jest najgorszym wynikiem od jego powstania w 1984 r. To znacznie większy spadek niż w 2020 r., kiedy rozpoczęła się pandemia, czy w 2008 r. w warunkach kryzysu finansowego.
Z kolei technologiczny Nasdaq Composite spadł o 29,5 proc., co również jest najgorszym pierwszym półroczem od jego powstania w 1971 r. Gwałtowny spadek przewyższył 25-proc. stratę z pierwszej połowy 2002 r., kiedy pękła bańka dotcomów, a nawet 24-proc. stratę w pierwszej połowie 1973 r. po tym, jak Stany Zjednoczone przestały wymieniać dolary na złoto.
– Nasza najmocniejsza hipoteza zakłada, że dynamika, która najlepiej opisuje obecną bessę, jest analogiczna do spadków z okresu internetowej bańki spekulacyjnej i kryzysu energetycznego z lat 1973–1974, biorąc pod uwagę obecny kryzys na rynkach towarowych i pęknięcie bańki spekulacyjnej dotyczącej akcji spółek technologicznych. W oparciu o dzisiejszy obraz informacji zakładamy, że indeks S&P 500 ulegnie korekcie o około 35 proc. w porównaniu z wartością szczytową, a dotarcie od szczytu do dna może zająć od 12 do 18 miesięcy, czyli dno może zostać osiągnięte do końca tego roku lub w pierwszym półroczu 2023 r. – przyznał Peter Garnry, analityk rynków akcji Saxo Banku.