To nie koniec bessy w USA? Scenariusze dla Wall Street na drugą połowę 2022

Najwyższa od dekad inflacja w USA, cykl zacieśniania monetarnego, obawy o recesję i sezon wyników za II kwartał determinują obecne nastroje inwestorów. Mimo najgorszego półrocza dla S&P 500 od lat analitycy sugerują, że spadki mogą jeszcze trwać.

Publikacja: 25.07.2022 21:00

Pierwsza połowa roku dla S&P 500 była najgorsza od 1970 r. Indeksy takie jak Nasdaq czy Russell 2000

Pierwsza połowa roku dla S&P 500 była najgorsza od 1970 r. Indeksy takie jak Nasdaq czy Russell 2000 od momentu powstania nie doznały takiej przeceny w pierwszym półroczu.Fot. spencer platt/getty images/afp

Foto: SPENCER PLATT

W trakcie ostatniej hossy, która rozpoczęła się po wyznaczeniu przez benchmarki dna w okresie wybuchu pandemii, indeksy śrubowały nowe rekordy. Wszystko zmieniło się na początku 2022 r. Pierwsza połowa roku na Wall Street była najgorsza od dekad.

Fatalny start

W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2022 r. indeks S&P 500 spadł o 20,6 proc. Ostatni raz, kiedy indeks S&P 500 spadł tak bardzo w pierwszej połowie roku, miał miejsce w 1970 r. Inne benchmarki z Wall Street straciły jeszcze więcej. Indeks małych spółek Russell 2000 spadł o 24 proc., co jest najgorszym wynikiem od jego powstania w 1984 r. To znacznie większy spadek niż w 2020 r., kiedy rozpoczęła się pandemia, czy w 2008 r. w warunkach kryzysu finansowego.

Z kolei technologiczny Nasdaq Composite spadł o 29,5 proc., co również jest najgorszym pierwszym półroczem od jego powstania w 1971 r. Gwałtowny spadek przewyższył 25-proc. stratę z pierwszej połowy 2002 r., kiedy pękła bańka dotcomów, a nawet 24-proc. stratę w pierwszej połowie 1973 r. po tym, jak Stany Zjednoczone przestały wymieniać dolary na złoto.

– Nasza najmocniejsza hipoteza zakłada, że dynamika, która najlepiej opisuje obecną bessę, jest analogiczna do spadków z okresu internetowej bańki spekulacyjnej i kryzysu energetycznego z lat 1973–1974, biorąc pod uwagę obecny kryzys na rynkach towarowych i pęknięcie bańki spekulacyjnej dotyczącej akcji spółek technologicznych. W oparciu o dzisiejszy obraz informacji zakładamy, że indeks S&P 500 ulegnie korekcie o około 35 proc. w porównaniu z wartością szczytową, a dotarcie od szczytu do dna może zająć od 12 do 18 miesięcy, czyli dno może zostać osiągnięte do końca tego roku lub w pierwszym półroczu 2023 r. – przyznał Peter Garnry, analityk rynków akcji Saxo Banku.

2900 pkt.

do takiego poziomu może spaść S&P 500, jeśli amerykańska gospodarka wejdzie w recesję – prognozuje Morgan Stanley. Oznaczałoby to spadek o ok. 27 proc. z obecnych poziomów

Po wyznaczeniu przez amerykańskie indeksy w czerwcu najniższego poziomu od kilkunastu miesięcy nastąpiło lekkie odbicie. Wówczas do zera spadł również wskaźnik BofA Bull & Bear Indicator. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w marcu 2020 r. Analitycy wskazują jednak, że indeksy mogą być jeszcze pod presją.

– Rynek bessy nie skończy się, dopóki nie nadejdzie recesja lub ryzyko jej zniknięcia – stwierdził niedawno Mike Wilson, strateg giełdowy w Morgan Stanley. Według niego pełna recesja może zepchnąć S&P 500 do dna w okolicach 2900 pkt, czyli o blisko 27 proc. poniżej obecnego poziomu.

Inne banki z Wall Street mają podobne oczekiwania. Analitycy Goldman Sachs uważają, że niezależnie od tego, czy gospodarka wejdzie w recesję czy nie, rynkowe prognozy zysków pozostają zbyt optymistyczne, a marże zysku prawdopodobnie w przyszłym roku spadną. Zdaniem Goldmana jeśli nie nadejdzie recesja, to na koniec tego roku S&P 500 będzie notowany na poziomie 4300 pkt, co oznacza wzrost o ponad 8 proc. z obecnych poziomów. Jeśli natomiast amerykańska gospodarka wejdzie w recesję, to spadek może sięgnąć do 3150 pkt, co oznacza –20 proc. z obecnych poziomów. Z kolei analitycy Bank of America jeszcze kilka miesięcy temu spodziewali się, że S&P 500 zakończy rok na poziomie 4500 pkt, jednak w lipcu prognoza została zrewidowana w dół do 3600 pkt. Szacunki zysku na akcję spółek z tego benchmarku również zostały zrewidowane do 218 USD z wcześniej przewidywanych 221 USD.

Czytaj więcej

Wall Street pokazuje wyniki. Nie był to spektakularny kwartał

Zmiana nastąpiła po ostatnim odczycie inflacji, który wskazał, że ceny konsumpcyjne w USA wzrosły w czerwcu o 9,1 proc., czyli najmocniej od 41 lat. Ekonomiści Bank of America powiedzieli również, że USA wejdą w recesję w tym roku. Ich zdaniem Rezerwa Federalna wstrzyma cykl podwyżek stóp procentowych w pierwszej połowie przyszłego roku i zacznie obniżać stopy w drugiej połowie.

Analitycy BofA zauważyli na podstawie poprzednich bess, że jest 11 wskaźników, które sugerują zbliżanie się indeksów do ustanowienia minimum na rynku niedźwiedzia.

– Zazwyczaj ponad 70 proc. z nich jest „uruchomionych” przed dnem rynku. Obecnie tylko 18 proc. na to wskazuje – napisali.

Cykl już wyceniony

Nie wszystkie banki z Wall Street są jednak pesymistyczne. Na przykład analitycy Citi uważają, że druga połowa roku może przynieść niskie dwucyfrowe tempo wzrostu indeksu S&P 500. Ich zdaniem rynek w większości wycenił już planowane podwyżki stóp Fed i ich wpływ na wycenę akcji. Wszelkie oznaki spowolnienia gospodarczego mogą pomóc złagodzić obawy o inflację i bardziej jastrzębie ruchy Fedu.

Ponadto uważają, że firmy powinny mieć wystarczającą możliwość przenoszenia rosnących kosztów na konsumentów, co oznacza, że marże mogą utrzymać się na wyższym poziomie, niż oczekiwano.

– Lepsze niż oczekiwano zarobki i oznaki szczytu cyklu stóp procentowych, w połączeniu z niedźwiedzim nastrojem inwestorów, oddziałują pozytywnie na wskaźnik zysku do ryzyka w II połowie roku – napisali.

Chociaż Citi obniżył swój cel na koniec roku dla indeksu S&P 500 z 4700 do 4200 pkt, nadal prognoza ta jest znacznie wyższa niż wielu jego konkurentów.

Odbicie w krótkim terminie sugeruje także jeden z wskaźników analizy technicznej. Jonathan Krinsky, analityk BTIG, przyznał, że w minionym tygodniu S&P 500 wzrósł powyżej 50-dniowej średniej kroczącej po ponad 60 dniach, kiedy kończył poniżej tego wskaźnika, co było najdłuższą taką passą od 2008 r.

Inwestorzy ze zniecierpliwieniem wyczekują także decyzji Fedu w sprawie stóp procentowych, która zapadnie w tym tygodniu. Po ostatnim odczycie inflacji część analityków zaczęła spekulować, że decydenci mogą skłaniać się ku wyższej podwyżce, niż wcześniej sądzono. Niespodziankę sprawił też EBC, który podwyższył stopy o 0,5 pkt proc., a nie o 0,25 pkt proc., jak sam wcześniej wskazywał. W przypadku Fedu w grę może wchodzić skok w górę nawet o 1 pkt proc. Tak agresywny ruch byłby negatywny dla rynku akcji, ale decyzje zgodne z prognozami mogą przynieść ulgę Wall Street.

– Jeśli podwyżka sięgnie 0,75 pkt proc., jak się spodziewamy, a Fed złagodzi ton dotyczący przyszłych podwyżkach, będzie to ogromny impuls dla rynków w tym tygodniu – powiedział Luke Tilley, główny ekonomista Wilmington Trust.

Jednak do tego czasu może dominować niepewność.

– W tej chwili rynki nie mają jasnego kierunku – powiedział Edward Park, dyrektor ds. inwestycji w Brooks Macdonald.

– Jednego dnia następuje huśtawka ryzyka recesji, która oznacza, że Fed nie może dalej zacieśniać polityki pieniężnej, a następnie powraca do obaw o inflację, a zatem banki centralne muszą bardziej reagować – dodał.

Big Tech pod lupą

Wiele w ujęciu krótkoterminowym będzie zależeć także od sezonu wyników.

– Ceny akcji zmieniają się jak na kolejce górskiej, będąc obecnie na łasce inflacji, stóp procentowych i sezonu wyników – powiedział Terry Sandven, główny strateg akcji w US Bank Wealth Management.

Jak wynika z danych FactSet, do piątku 21 proc. spółek z indeksu S&P 500 opublikowało raporty za miniony kwartał. 68 proc. z nich wypracowało zyski wyższe od prognoz analityków. To optymistyczny sygnał, jednak wynik ten jest poniżej średniej z ostatnich lat, która wynosi 77 proc. W sumie spółki chwalą się zyskami o 3,6 proc. powyżej szacunków, co jest również poniżej pięcioletniej średniej wynoszącej 8,8 proc.

Inwestorzy czekają jeszcze na wyniki m.in. gigantów technologicznych. Raporty takich spółek jak Apple, Amazon, Alphabet, Microsoft czy Meta Platforms pojawią się w tym tygodniu. Zachowanie notowań tych spółek będzie miało duży wpływ na cały rynek. Łączna kapitalizacja tych pięciu firm to bowiem ponad 7,5 bln USD.

Sektor technologiczny jest jednym z największych przegranych tego roku, a prognozy niektórych analityków nie zachęcają. Doug Anmuth, analityk JPMorgan, obniżył niedawno szacunki zysków i ceny docelowe akcji 26 spółek internetowych. Największych rewizji w dół dokonał w branży reklam internetowych, gier i e-commerce. Zauważa, że wydatki na reklamę są wysoce skorelowane z PKB i że agencje reklamowe obniżyły swoje prognozy dotyczące wydatków na reklamę na 2022 r. Anmuth zwraca uwagę, że podczas recesji w latach 2008–2009 kanały cyfrowe stanowiły zaledwie 12 proc. ogólnych wydatków na reklamę, a w 2021 r. wynosiły 67 proc., co sprawia, że wydatki online są teraz znacznie bardziej narażone na wpływ trendów makroekonomicznych.

Z kolei Amit Daryanani, analityk Evercore ISI, przyznał, że w czasie recesji śledzone przez niego akcje producentów sprzętu i oprogramowania mogą być podatne na spadki od 30 do 40 proc., w oparciu o to, jak radziły sobie w czasie kryzysu finansowego. Dostrzega ryzyko znacznych spadków cen wielu znanych spółek, m.in. Apple’a, Cisco czy HP.

Vivek Arya, analityk BofA Global Research, obniżył swoją prognozę globalnego wzrostu sprzedaży spółek produkujących półprzewodniki w tym i przyszłym roku. Jego zdaniem wpływ na to ma zaostrzona globalna polityka monetarna, zawirowania geopolityczne i słabość konsumentów, co prawdopodobnie będzie wywierać presję na popyt na półprzewodniki do 2023 r.

Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?
Gospodarka światowa
Czy cena złota dojdzie do 3000 dolarów za uncję?