Grupa parlamentarzystów USA domaga się, aby dywidenda została wypłacona po uregulowaniu odszkodowań.

Rynek spodziewa się, że kapitalizacja brytyjskiego giganta naftowego zmniejszy się jeszcze o 63 proc. w ciągu około miesiąca. Jeśli tak się stanie, od wybuchu (20 kwietnia) w Zatoce Meksykańskiej i wycieku ropy wycena tego koncernu potanieje o 140 miliardów dolarów.

Rosną też szacowane koszty, jakie poniesie ta firma odpowiedzialna za największą katastrofę ekologiczną w historii USA. Specjaliści brytyjskiego banku Standard Chartered wyliczyli, że BP będzie musiał wyłożyć łącznie 40 miliardów dolarów. W końcówce kwietnia analitycy Sanford C. Bernstein potencjalne szkody wyceniali na ponad 10 mld USD. Prezydent Barack Obama chce, aby BP stworzył specjalny fundusz, z którego wypłacano by odszkodowania. Grupa 54 demokratycznych senatorów w liście do kierownictwa BP domaga się ustanowienia funduszu w wysokości 20 miliardów dolarów.

Analitycy wskazują, że BP może utracić kontrolę nad zasobami ropy i gazu w USA. Grozi mu też zakaz robienia interesów z rządem federalnym USA. Kłopoty BP mają negatywny wpływ na inne firmy z branży naftowej. Od 27 kwietnia ich obligacje straciły na wartości 19 miliardów dolarów. Inwestorzy boją się surowszych regulacji.