Brytyjska firma, sprawca największej katastrofy ekologicznej w historii USA, znalazła się pod potężną presją polityków amerykańskich, z prezydentem Barackiem Obamą na czele.
Rząd USA naciskał, aby BP uruchomił specjalny fundusz odszkodowawczy dla osób i firm, które ucierpiały na skutek wycieku ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że we wtorek przedstawicielom BP i administracji USA nie udało się osiągnąć porozumienia w kwestii funduszu.
[srodtytul]Pod nadzorem Feinberga[/srodtytul]
Wczoraj z prezydentem USA spotkał się Carl-Henric Svanberg, przewodniczący rady nadzorczej BP. Uzgodniono, że BP w najbliższych latach do specjalnego funduszu wpłaci około 20 miliardów dolarów. Będzie go nadzorował Kenneth Feinberg, prawnik kontrolujący zarobki w firmach, które skorzystały z pomocy finansowej rządu USA. We wtorek wieczorem czasu waszyngtońskiego Obama powiedział, że od swoich środowych rozmówców będzie się domagał odłożenia przez BP tyle pieniędzy, ile będzie potrzeba na pokrycie strat spowodowanych przez wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej i „lekkomyślność” koncernu.
Obama oświadczył wówczas, że fundusz, który ma powstać, nie będzie kontrolowany przez BP. Ma nim zarządzać „niezależna, trzecia strona”. Uwagę zwróciła zmiana tonu prezydenta USA. Dwa dni wcześniej, kiedy wizytował region Zatoki Meksykańskiej, mówił, że obie strony (rząd USA i BP) prowadziły „konstruktywne rozmowy”, i wyraził nadzieję na osiągnięcie postępu w środę.