BP uległ presji Baracka Obamy

Biały Dom i brytyjski koncern osiągnęły wczoraj porozumienie. BP do specjalnego funduszu odszkodowawczego wpłaci w najbliższych latach około 20 mld USD

Publikacja: 17.06.2010 09:22

Prezydent Barack Obama na plaży nad Zatoką Meksykańską, której wybrzeże zanieczyściła ropa wyciekają

Prezydent Barack Obama na plaży nad Zatoką Meksykańską, której wybrzeże zanieczyściła ropa wyciekająca z odwiertu BP.

Foto: Bloomberg

Brytyjska firma, sprawca największej katastrofy ekologicznej w historii USA, znalazła się pod potężną presją polityków amerykańskich, z prezydentem Barackiem Obamą na czele.

Rząd USA naciskał, aby BP uruchomił specjalny fundusz odszkodowawczy dla osób i firm, które ucierpiały na skutek wycieku ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że we wtorek przedstawicielom BP i administracji USA nie udało się osiągnąć porozumienia w kwestii funduszu.

[srodtytul]Pod nadzorem Feinberga[/srodtytul]

Wczoraj z prezydentem USA spotkał się Carl-Henric Svanberg, przewodniczący rady nadzorczej BP. Uzgodniono, że BP w najbliższych latach do specjalnego funduszu wpłaci około 20 miliardów dolarów. Będzie go nadzorował Kenneth Feinberg, prawnik kontrolujący zarobki w firmach, które skorzystały z pomocy finansowej rządu USA. We wtorek wieczorem czasu waszyngtońskiego Obama powiedział, że od swoich środowych rozmówców będzie się domagał odłożenia przez BP tyle pieniędzy, ile będzie potrzeba na pokrycie strat spowodowanych przez wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej i „lekkomyślność” koncernu.

Obama oświadczył wówczas, że fundusz, który ma powstać, nie będzie kontrolowany przez BP. Ma nim zarządzać „niezależna, trzecia strona”. Uwagę zwróciła zmiana tonu prezydenta USA. Dwa dni wcześniej, kiedy wizytował region Zatoki Meksykańskiej, mówił, że obie strony (rząd USA i BP) prowadziły „konstruktywne rozmowy”, i wyraził nadzieję na osiągnięcie postępu w środę.

Z odwiertu BP na dnie Zatoki Meksykańskiej dziennie wycieka 60 tysięcy baryłek, alarmują władze USA. To już piąta korekta. W kwietniu rząd oceniał, że do wód zatoki przedostaje się tysiąc baryłek dziennie. Akcje BP jeszcze do niedawna wydawały się na tyle atrakcyjne i bezpieczne, że kupiły je fundusze państwowe Norwegii, Kuwejtu, Chin i Singapuru. Jednak od katastrofy na tej inwestycji te kraje straciły łącznie 3,4 miliarda funtów szterlingów (ok. 5 mld USD).

Magnesem dla funduszy okazało się to, że w ubiegłym roku brytyjski koncern po raz pierwszy pod względem wydobycia ropy naftowej i gazu wyprzedził swojego amerykańskiego konkurenta Exxon Mobil. Okrzyknięto go „Goldmanem Sachsem przemysłu naftowego”. Christine Tiscareno z londyńskiego biura Standard & Poor’s wskazuje też, że o atrakcyjności akcji BP decydowały m.in. wysokie dywidendy. Tymczasem wczoraj koncern odwołał wypłatę trzech z czterech rat, w których ma być wypłacana tegoroczna dywidenda (10 mld USD). Pierwsza płatność była planowana na 21 czerwca.

[srodtytul]Akcje w dół i w górę[/srodtytul]

Od 20 kwietnia tego roku do wtorku akcje BP poleciały w dół o 48 proc. Wczoraj najpierw traciły prawie 6 proc., ale później nastąpiło odbicie. Inwestorzy pozytywnie zareagowali na informacje o porozumieniu kierownictwa BP z rządem USA.

Gospodarka światowa
Palantir – wielki beneficjent rządów Trumpa
Gospodarka światowa
Akcje za dotacje. Rząd Donalda Trumpa przejmuje udziały w Intelu
Gospodarka światowa
Nvidia, czyli koncern, któremu mocno zależy na rozejmie handlowym
Gospodarka światowa
Trump grozi nowymi cłami. Branża meblowa na celowniku
Gospodarka światowa
Powell w Jackson Hole zasygnalizował cięcie stóp
Gospodarka światowa
Chiny chcą stworzyć juanowe stablecoiny