To dobra wiadomość dla ministra finansów George’a Osborne’a, który w najbliższy wtorek ma przedstawić w parlamencie projekt budżetu na przyszły rok.

Deficyt wyniósł 16 mld funtów (23,8 mld USD), w porównaniu z 17,4 mld funtów w maju ubiegłego roku – poinformował w piątek Krajowy Urząd Statystyczny. Ekonomiści spodziewali się deficytu na poziomie 18 mld funtów. Bieżące przychody wzrosły o 7,6 proc. w stosunku rocznym dzięki większym wpływom z podatków korporacyjnych, dochodowych, a także VAT, którego stawkę podniesiono do 17,5 proc. Wydatki rządu wzrosły o 7,3 proc., przy czym nakłady na cele socjalne jedynie o 3,7 proc.

Brytyjski rząd jest pod silną presją zarówno inwestorów, jak i agencji ratingowych, oczekujących radykalnej redukcji deficytu budżetowego, zwłaszcza że nad strefą euro wciąż wisi groźba eskalacji kryzysu zadłużeniowego. Zgodnie z oczekiwaniami i zapowiedziami premiera Camerona minister Osborne ma zaproponować największe od pokolenia redukcje wydatków, bo tylko w ten sposób można zmniejszyć deficyt budżetowy, który w minionym roku finansowym zakończonym 31 marca sięgnął 11 proc. PKB. To była największa dziura w brytyjskim budżecie od zakończenia II wojny światowej.

– Piątkowe dane są nieco lepsze od przewidywanych, co może oznaczać poprawę koniunktury, ale to w żadnej mierze nie zmniejsza konieczności dokonania dużych redukcji, czego zapewne będziemy świadkami w przyszłym tygodniu – powiedział Philip Shaw, szef działu europejskiej gospodarki w londyńskiej firmie Investec Securities. Office for Budget Responsibility przewiduje, że w tym roku deficyt wyniesie 10,5 proc. PKB.

[ramka][b]903 mld GBP[/b] - do takiego poziomu wzrosło po maju zadłużenie netto Wielkiej Brytanii. Jest to 62,2 proc. produktu krajowego brutto [/ramka]