Wynik ten był co prawda zgodny z prognozami analityków, lecz firmie – znanej m.in. z marek Lipton, Dove i Cif – udało się go wypracować w dużej mierze dzięki cięciu kosztów oraz spadkowi cen surowców. Sprzedaż, skorygowana o skutki przejęć i wahań kursów walut, wzrosła jednak tylko o 3,6 proc., podczas gdy analitycy oczekiwali, że będzie to około 4 proc. W Europie Zachodniej, skąd pochodzi 1/3 przychodów brytyjsko-holenderskiej spółki, sprzedaż spadła o 2,2 proc. To m.in. skutek podjętej w niektórych krajach konsolidacji finansów publicznych, która uderzyła w popyt konsumpcyjny.
– Nadal działamy przy założeniu powolnego wzrostu gospodarczego, zwłaszcza na rynkach rozwiniętych – ostrzegł prezes Unilevera Paul Polman. – W obecnych warunkach wyniki spółki były na tle konkurentów nie najgorsze – zauważył jednak Martin Deboo, analityk w Investec Securities.