Pierwszego dnia notowań akcje Evoniku zyskały około 2,5 proc. To daje spółce kapitalizację na poziomie ponad 15,4 mld euro. Pod tym względem był to największy tegoroczny debiut giełdowy w Europie, a w samych Niemczech największy od 2007 r. Oferta była jednak nietypowa.
Dotychczasowi właściciele Evoniku – fundacja RAG-Stiftung, która miała 75 proc. udziałów, i fundusz CVC Capital, który miał 25 proc. – w ostatnich miesiącach sprzedali w ofertach prywatnych 12 proc. akcji spółki inwestorom instytucjonalnym (jednym z nich był singapurski państwowy fundusz Temasek). Gdy okazało się, że istnieje popyt na walory sponsora Borussii, w drodze przyspieszonej oferty publicznej sprzedali w środę jeszcze 2,5 proc. udziałów. Właściciele spółki chemicznej zdecydowali się na taką procedurę wprowadzenia Evoniku na giełdę, gdy trzy poprzednie próby na przestrzeni pięciu lat zakończyły się fiaskiem ze względu na słabą koniunkturę na rynkach.
Fundacja RAG, która zarządza zobowiązaniami likwidowanych spółek węglowych z zagłębia Ruhry, oraz CVC Capital wciąż są więc większościowymi udziałowcami sponsora klubu Roberta Lewandowskiego. Obaj inwestorzy zamierzają jednak stopniowo zmniejszać swoje udziały w Evoniku. RAG-Stiftung docelowo chce mieć tylko 25 proc. akcji koncernu.
Obecnie w wolnym obrocie są akcje Evoniku warte około 2,2 mld euro. Gdy kwota ta wzrośnie do 5 mld euro, spółka przypuszczalnie zakwalifikuje się do indeksu DAX, grupującego niemieckie blue chipy. Już we wrześniu, jak zapewnił prezes koncernu Klaus Engel, powinien on znaleźć się w indeksie średnich spółek mDAX.
Analitycy wskazują, że Evonik jest rentowny, nawet bardziej niż BASF. Ale niezależnie od wyników spółki perspektywa wyprzedawania kolejnych pakietów jej akcji przez dotychczasowych właścicieli może ciążyć na ich notowaniach.