Według niego, zakończenie QE przez Rezerwę Federalną lub Bank Japonii będzie przypuszczalnie zapalnikiem korekty na rynku akcji i obligacji. Przedsmak tego inwestorzy mieli już w ubiegłym tygodniu, gdy od Azji po USA akcje taniały na fali spekulacji, że Fed coraz poważniej myśli o ograniczeniu skali ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej, czyli skupu aktywów za wykreowane pieniądze.
- Byłem zwolennikiem QE w 2009 r., w 2010 r. a nawet w 2011 r. Ale czy taka polityka nie jest kontynuowana zbyt długo? Czy nie sieje ziaren głębokiej korekty, nie tylko na rynku obligacji, ale też akcji? – zastanawiał się na antenie CNBC były szef IIF, waszyngtońskiej instytucji reprezentującej sektor finansowy, która odegrała dużą rolę m.in. w restrukturyzacji długu publicznego Grecji.
- Zbyt wiele oczekujemy od Fedu i Banku Japonii. Coraz bardziej martwię się tym, że nie uda się nam znaleźć łatwiej drogi wyjścia z QE – dodał Dallara.
W przeciwieństwie do USA, gdzie Fed może wycofać nadzwyczajne wsparcie dla gospodarki jeszcze w tym roku, jeśli oceni, że koniunktura się poprawia, w Japonii na szybki koniec QE się nie zanosi. Bank Japonii dopiero w kwietniu zdecydowanie zwiększył skalę tego programu, deklarując, że będzie go kontynuował dopóty, dopóki na dobre nie zażegna deflacji.
- Rozumiem że okoliczności w Japonii wymagały odważnych działań, ale gdy zobaczyłem, co robi Bank Japonii, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że to gra w kości z ryzykiem inflacji – powiedział Dallar, obecnie członek zarządu firmy inwestycyjnej Partners Group.