Giełdy zareagowały na ten raport spadkami indeksów, bo uznano, że w tej sytuacji chińskie władze bardziej zdecydowanie przystąpią do chłodzenia koniunktury, a kolejne podwyżki stóp procentowych wydają się nieuniknione. Indeks Shanghai Composite stracił 2,9?proc. i na zamknięciu wczorajszej sesji był najniżej od czterech miesięcy.
Wzrost chińskiego produktu krajowego brutto w czwartym?kwartale był szybszy od 9,4?proc. przewidywanych przez 22?ekonomistów ankietowanych w tej sprawie przez Bloomberg News i szybszy od 9,6 proc. osiągniętych w trzecim kwartale, mimo że od października Ludowy Bank Chin cztery razy zwiększał bankom komercyjnym poziom rezerw obowiązkowych – wynosi on teraz 19,5 proc. – i dwa razy podnosił stopy procentowe do 5,81 proc.
[srodtytul]Zagrożenie inflacyjne wciąż jest duże[/srodtytul]
Działania te przyniosły natomiast pewien skutek w hamowaniu inflacji, której roczna stopa w grudniu spadła do 4,6 proc. z 5,1 proc. w listopadzie. W całym 2010 r. ceny konsumpcyjne wzrosły w Chinach o 3,3 proc., a więc inflacja przekroczyła górny pułap wyznaczony przez rząd na poziomie 3?proc. Poza tym grudniowe spowolnienie w dużej mierze było spowodowane wyższą bazą porównawczą sprzed roku i inflacja znowu może wystrzelić w styczniu przed hucznymi i trwającymi aż 10 dni obchodami chińskiego Nowego Roku. Analitycy Citigroup i Credit Suisse przewidują, że w tym półroczu stopa inflacji w Chinach może sięgnąć nawet 6 proc.
Wobec wciąż dużego zagrożenia inflacyjnego nie można wykluczyć zgody Pekinu na szybszą aprecjację juana. Z jednej strony wstrzymałoby to wzrost cen konsumpcyjnych, a z drugiej – zmniejszyło napięcie w stosunkach z największymi partnerami handlowymi Chin.