W minionym tygodniu prezes Deutche Banku Josef Ackerman pozwolił sobie w dodatku na kąśliwą pod adresem pań uwagę, mówiąc, że jego zarząd z udziałem kobiet „będzie bardziej kolorowy i ładniejszy”. Rozwścieczyło to federalną minister do spraw ochrony konsumentów. Ilse Aigner odpowiedziała mu na łamach szacownego gospodarczego dziennika „Handelsblatt”, że „jeśli chce mieć bardziej kolorowo i ładniej, to niech sobie idzie do ogrodu albo do muzeum”.
[srodtytul]Niemcy w tyle za Europą[/srodtytul]
Brak kobiet w kierowniczych gremiach niemieckich spółek kanclerz Angela Merkel na niedawnej konferencji w Berlinie określiła jako „skandal”.
Pani kanclerz przeciwna jest stosowaniu rozwiązań na kształt naszego parytetu, ale na wspomnianej konferencji dała spółkom „ostatnią szansę” na uregulowanie tej kwestii zanim jej rząd wymusi stosowne zmiany.
W Niemczech w 30 największych spółkach notowanych na giełdzie, kobiety zajmują jedynie cztery ze 186 stanowisk kierowniczych. 56-letnia Barbara Kux, szefowa dostaw u Siemensa, była pierwszą od 12 lat kobietą we władzach spółki, kiedy w 2008 r. weszła do jej zarządu.