Agencja Moody’s ścięła rating Portugalii o jeden stopień, z poziomu A3 do Baa1. To już druga obniżka portugalskiej oceny kredytowej dokonana przez Moody’s w ciągu ostatnich trzech tygodni, a agencja ratingowa zapowiada, że wkrótce może dokonać kolejnych cięć. Moody’s ocenia, że już wkrótce Lizbona będzie musiała się zwrócić o pomoc finansową do Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
[srodtytul]Niepewność rośnie[/srodtytul]
Inwestorzy nerwowo zareagowali na cięcie ratingu. Euro osłabiało się wczoraj po południu wobec dolara, a rentowność portugalskich obligacji rosła. Różnica między rentownością portugalskich i niemieckich dziesięciolatek sięgnęła 536 pkt bazowych i była najwyższa w historii. Koszt CDS-ów Portugalii, czyli instrumentów finansowych mających chronić przed bankructwem dłużnika, zwiększył się o 12 pkt bazowych, do 592 pkt bazowych (im wyższy, tym zazwyczaj według inwestorów większe ryzyko bankructwa dłużnika). Po raz pierwszy od siedmiu miesięcy przewyższył on koszt CDS-ów Irlandii, czyli państwa, które kilka miesięcy temu musiało się zwrócić po międzynarodową pomoc finansową.
Działania agencji ratingowej były jednak tylko jednym z wydarzeń, które zaniepokoiły rynki. Dziennik „Jornal de Negocios” doniósł, że trzy największe portugalskie banki zapowiedziały, że mogą przestać kupować obligacje emitowane przez swój rząd. Szefowie tych instytucji podczas spotkania z prezesem banku centralnego Portugalii wezwali władze kraju, by zaciągnęły za granicą doraźną pożyczkę (niebędącą pakietem ratunkowym z UE?i MFW), która zapewniłaby Portugalii finansowanie do przedterminowych wyborów parlamentarnych przewidzianych na 5 czerwca.
Dlaczego banki niepokoją się o finansowanie potrzeb państwa w okresie poprzedzającym głosowanie? Bo wybory zostały wyznaczone na dzień przypadający pomiędzy 15 kwietnia a 15 czerwca, dwoma datami zapadalności dużej części portugalskiego długu. Wówczas rząd będzie musiał spłacić inwestorom łącznie 9 mld euro. Będzie sprzedawał obligacje, by zdobyć pieniądze na ten cel.